Forum www.sesyjki.fora.pl Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Quarion, Lawrence i Deacon

 
Odpowiedz do tematu    Forum www.sesyjki.fora.pl Strona Główna » Sesje Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Quarion, Lawrence i Deacon
Autor Wiadomość
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post Quarion, Lawrence i Deacon
Deacon spojrzał w kierunku nieba, który z atramentowej czerni zaczynało powoli nasycać się granatem, a nad horyzontem było z chwili na chwili nieładnie jasne. Skrzywił się i popędził konia ruszając ze zbocza w stronę małego miasteczka, którego dachy były zupełnie dobrze widoczne.
- Ciekawe jaki bukiet przedstawia sobą ta mieścina - zastanawiał się telepatycznie do wiadomości Lawrenca. Podczas całej tej podróży porozumiewał się z nim tylko tak. Lubił odgłos galopujących koni. Teraz jednak, gdy musieli się spieszyć, gdy byli blisko zajechania koni doznawał nawet większej przyjemności.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 19:43, 17 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrnece także lubił rozmowy telepatyczne, a jesli już nawet rozmówca nie znał się na tej sztuce to przesyłanie wiadomości i otrzymywanie ich za pomocą słow też mu nie wadziło.
- Sam jestem ciekaw.- przesłał mu i po chwili wpadli niczym buza do miasteczka. Nie było strażników jak w wiekszych miastach przy bramach, można było wjechac i wyjechać kiedy się chciało bez konsekwencji.
Bujna fryzura Lawa zupełnie straciła na swojej wartości jedynie loczki jeszcze z niej zostały. Zwolnił konia do kłusu i rozglądał się po bokach.
- Gdzie masz ochotę spędzić dzisiejsza drzemkę? W ekskluzywnym hotelu, którego tu nie widzę, czy może jak ja mam w zwyczaju w kryptach miasteczkówych cmenatrzy?- zadał mu pytanie.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 19:48, 17 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Deacon zaśmiał się cicho, gdy zwolnili.
- Ekskluzywny hotel, raczej jakaś zapluskwiona gospoda. Krypty...Nie wiedziałem, że masz taki zwyczaj. Specyficzne, chętnie zakosztuję tego w Twoim towarzystwie, bracie - odpowiedział i spojrzał mu w oczy jakby dawał mu jakąś chwilę na wtrącenie się w jego decyzję. Wiedział jednak, że nic takiego nie nastąpi, skoro Lawrence pozostawił mu wybór.
Przejechali szybko przez miasteczko z jedną tylko główną uliczką. Obaj wiedzieli, gdzie był tu cmentarz, miasto było budowane według typowego dla tych okolic planu. Zsiadł z konia niedaleko bramy i poprowadził konia na uzdę.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 20:00, 17 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Zasmiał się cicho.
- Dużo rzeczy o mnie nie wiesz..- powiedział i sam zeskoczył z konia zwinnie. Rozejrzał się po okolicy, ludzie jeszcze nie wychodzili na drogi, było za wcześnie, a może jakiś specjalny dzień był? Nie wiedział, ale nie przejmował się tym zbytnio. Wprowadził konia przez bramę rozwalajac kłodkę i przepuścił Deacona.
- Prosto do celu...- powiedział cicho i sam ruszył zaraz za nim, zamykajać bramę jeszcze przed tym.
- Sezamie otwórz się...- mruknał rozbawiony i przesunał ręką jakby miał moc odpychania czy czegoś w tym rodzaju.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 20:06, 17 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
- Za dużo - odpowiedział mu z zadziornym spojrzeniem, jakie nadawało mu mimo prawie 1500 lat wyglądu młodzieńca. Nawet błysk w oku był idealnie lekki i rozbawiony.
Poszedł więc dalej rozglądając się w sposób kurtuazyjny, jakby był goszczony i wypadało obejrzeć domostwo, może nawet skomplementować je.
- Lubię małe groby. Są jak zabawki, jak pochowane w nich dzieci. Mają w sobie jakąś niewinną słodycz - powiedział mu tonem, którego rzadko używał, a potem już zupełnie wesoło obrócił się z uśmiechem do towarzysza, gdy przesunął ręką.
- Proszę, proszę, widzę, że Twój pedantyzm odnośnie gestów przy zaklęciach z wiekiem nieco się rozluźnił - powiedział mrużąc jedno oko i wykonał skomplikowaną sekwencję ruchów czaru czerpanie wiedzy, który kiedyś tak trudno było mu opanować i spędzili nad tym długie noce. Później otarł niewidzialną łzę nie zmieniając wesołego wyrazu twarzy, jakby z nostalgii dla dawnych czasów.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Euro$ dnia Sob 20:30, 17 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Sob 20:21, 17 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrence słuchał go i uśmiechał się także. Dawno nie miał okazji spędzać czasu z wamporem swojego pokroju wiekowego. Było w tym coś pociągającego.
- Ho ho, widzę, że przez te prawie 1500 lat ćwiczyłeś to dzień w dzień by mi się teraz zaprezentować - zaśmiał sie cicho i chwycił drzwi otwierajać je, na ościez oba skrzydła. - Bardzo dobrze Ci to idzie.- pochwalił jakby faktycznie był jego uczniem. A potem wszedł przez jedno skrzydło do środka wpuszczając także konia i puscił go nie przywiązując. Nie było tam trawy ani nic czym mogły się pożywić, ale było spokojnie i chłodno.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 20:35, 17 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Zaśmiał się cicho, ale po krypcie ten śmiech rozszedł się głośnym huczącym echem. Puścił swojego konia spoglądając mu w oczy głęboko, a potem odwrócił się do Lawrenca.
- Dokładnie, dokładnie tak. Czytasz mi w myślach i to tak, że tego nie czuje. Jesteś zaprawdę moim wzorem, Law - powiedział odpinając swoją broszę trzymającą płaszcz pod szyją i zamknął oczy wsłuchując się w ciszę, która w obecności grobów zawsze miała specyficzny wydźwięk.
I nagle obaj usłyszeli stopniowo narastający skrzypiący, mokry dźwięk.
Nagle ustał a drzwi krypty ruszyły się powoli się po raz kolejny. Młody chłopak pchał je barkiem i ciągnął za sobą taczkę z narzędziami. Ubrany był ubogo, przynosił ze sobą zapach świeżo rozkopanej ziemi. Zapach koni uderzył go jeszcze zanim wszedł zupełnie do środka i podniósł wzrok.
Nie pisnął nawet, otworzył szeroko swoje oczy wyjątkowo piękne i ciepłe mimo chłodnej barwy, rozchylił usta.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 20:53, 17 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrence przeglądał kamienne grobowce by któryś z nich wybrać dla siebie i smiał się także cicho wtórujac Deaconowi, do czasu kiedy nie usłyszał otwieranych drzwi. Odwrocił głowę w tamta stronę i przyglądał się kto miał zamiar wejśc do jego krypty. A gdy jego oczom ukazał się tak ładny obrazek miał ochotę gwizdnąc, ale sie powstrzymał. Uderzył go zapach ziemi i krwi, która pulsowała w jego żyłach, a Florean, który posilił się jego krwią osłabił go nieco. Oblizal się lubieżnie i nie czekajać dłużej znałazł się przy nim i przystawił dłoń do jego ust wciagając go do środka i zaciągając się zapachem młodego.
- Spójrz, kto nam się trafił... W sam raz... w sam raz przed pójściem spać przekąska. - przesłał mu.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 21:09, 17 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Do Deacona dobiegł również zapach ludzkiej krwi. Poszedł jednak ku drzwiom zupełnie spokojnie patrząc na chłopca szamoczącego się w jego objęciach.
Obejrzał go od góry do dołu i z powrotem. Było dla niego jasne kim jest intruz. I nagle uderzyła go myśl o jakimś podobieństwie do Floreana, choć chłopak był zupełnie inny.
- Najpiękniejsze kwiaty rosną na bagnach - powiedział na głos, by i Quarion mógł to usłyszeć. Uśmiechnął się jednak zaraz po tej chwili przemyśleń zupełnie ładnie, choć na nieskazitelnej twarzy wampira słodycz ta była nienaturalna, było jej za dużo.
Chłopak szamotał się cały czas i wydawał jakieś zduszone odgłosy, teraz już zupełnie przerażony. Gdy Deacon podszedł zupełnie blisko znieruchomiał jednak i wtulił się plecami mocniej w Lawrenca.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 21:22, 17 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
- Całkowicie się z tym zgadzam, calkowicie.- potwierdził słowa Deacona równiez z jakimś zamyśleniem.
Trzymał go mocno a wolną dłonią gładził go po klatce, a wrazie mocniejszego szamotania przytrzymywał go nią również, choć własciwie z taką siłą nie musiał się bać o ucieczkę. Po chwili dopiero uderzyła go ta delikatnośc jego skóry i bez wahania wsunał dłoń pod ubranie i dotknał jego torsu i piersi, brzucha i podprzusza, żeber i szyji.
- Ma skóre właśnie jak płatki róży... zupełnie delikatną...- powiedział szeptem do ucha chłopca, ale Deacon mogł to słyszeć również.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 21:30, 17 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Chłopak zadrżał mocniej i wyrwał się do przodu po tym szepcie, przynajmniej próbował, szarpnął się, ale przytrzymany nie próbował już tego.
Deacon zmrużył oczy, uśmiech zmienił się w bardziej czuły, lecz też jakby pobłażliwy.
- Oczyszczę różę z błota, bracie - powiedział również przyciszonym głosem, i tak jak Lawrence zwracał się raczej do chłopca.
Przyklęknął przed nim i rozebrał, potem rozerwał jego koszulę, by został nagi. Taki wydawał mu się o wiele piękniejszy. Na sam koniec zdjął mu ze stóp najbardziej chyba szpecącą część odzienia, śmieszne zabłocone trzewiki. Trzymał mocno jego nogę w kostce, czuł, że chłopak próbuje go kopnąć, ale nie ruszył się z uścisku nawet o centymetr. Dłuższą chwilę przyglądał się otarciom, a potem wstał jednocześnie przejeżdżając palcami po jego nodze i podbrzuszu. Zatrzymał je dopiero, gdy natrafił na dłoń Lawrenca. pogładził i ją spoglądając wampirowi w oczy. I uśmiechnął się szukając w porozumienia.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 21:44, 17 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Wampir wdychał zapach jego włosów i żałował, naprawdę teraz żałował,że nie jest Quinncerionem, który miał tak wyostrzony zmysł powonienia, mogł się założyć, że jego chłopiec czułby tu milion innych przyjemnych zapachów.
A gdy Deacon dotknał jego dłoni spojrzał mu w oczy i uśmiechnał się zadziornie, jak jeszcze nigdy do tej pory. Nie sądził, że z tym o to wampirem znajdzie takie porozumienie. Nie musiał mu nawet przesyłac myśli czy wchodzić do jego umysłu by wiedzieć o co mu chodziło.
Skinał mu głową na znak potwierdzenia i pogładził dłoń białowłosego kciukiem, a potem wjechał wyżej na piersi chłopaka. I podniósł go niosąc na płyte jednego z grobowców i tam uzywajac magii przemiany zmienił jego ubranie w kajdany, knebel przykuwajac go do grobowca, twarzą do sufitu. I spojrzał na niego w całej okazałości.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 21:52, 17 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Deacon odsunął mu się tylko z drogi i złapał jeszcze między swoje palce pasmo włosów Lawrenca, by przeczesać je palcami w jakimś zamyśleniu.
Kwiat, który może zaspokoić każde nasze pragnienie. Jak bardzo jesteś głodny, bracie? - myślał, ale zablokował to, by Law nie mógł tego odczytać, by się tym nie kłopotał i obejrzał chłopca dokładnie sam po chwili dołączył do niego.
Quarion zacisnął powieki, ale otworzył je szybko, jakby coś kazało mu patrzeć, jakby ciemność zamkniętych oczu była jeszcze straszniejsza. Mimo wszystko zmusił się, by spojrzeć w czy Lawrenca i jeszcze raz potrząsnąć głową z niemą prośbą. Zatrząsł się kilka razy ze szlochem, a gdy poczuł dotyk Deacona na swoim boku i brzuchu naprawdę popłynęły mu łzy.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 22:08, 17 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrence obserwował go dłuższą chwilę, patrzył mu prosto w oczy i nie reagował na nieme prośby. Nie blokował swoich myśli, ale też nie kierunkował ich jakoś specjalnie, a zwyczajnie... pozwalał im przepływac.
Pożywka... moja pyszna pożywka... mój obiad... ale... A może zostaniesz też moją zabawką, o tak...
Dostrzegl łzy spływajace po jego policzku i nie zastanawiając się dłużej nachylił się nad nim i scałowal jego policzki, polizał słoną wode. A potem ucałował jego oczy, jedno i drugie. Po czym przysunał głowę do jego ucha i wyszeptał.
- Zakosztował bym Twoich warg...- a po chwili dodał już w myślach do Deacona. - Ale tam krew pulsuje tak mocno...- po czym znów zwrócił się do chłopca. - Nie bój się, poprostu nam zaufaj... Prosze...
Zaczał czytać w jego myślach by otrzymąc odpowedź.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 22:14, 17 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Co mi robicie, kim jesteś, co ty mówisz? Nie, nie, nie! Co Ty mówisz?! - myslał, ale już nie płakał, nie szlochał, nie drżał tak gwałtownie, po tych spokojnych pocałunkach wampira. Zmazały one łzy, a pozostawiły po sobie lekki rumieniec z powodu nagości i bezradności.
Ja... nie wiem... nigdy... ale... - dalsze myśli urywały się szybko, bo Deacon zaczął całować jego udo i pachwinę. Przejechał w tych pocałunkach dalej aż do pępka do którego wsunął czubek języka.
Słony... zwykły pot, ludzki pot, a jednak z tej różanej skóry smakuje zupełnie dobrze
- pomyślał do Lawrenca.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 22:29, 17 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrence pogładził go po policzku dłonią a potem zjechał niżej na piersi i polizał jego sutka, przystawiajac ucho do serca chłopaka.
Słone łzy... Nic z krwawości... - sam pomyślał do niego i przygryzł deliktanie brodawkę, a dłonia bawił się drugim, ściskajać, kręcąc nim i masując.
Niektóre kobiety mogą pozazdrościć Ci takiego ciała...- pomyślał sobie i przesłał chłopakowi w myślach nie chcialo mu się gadać, pozostawił więc otwarty umysł dla Deacona, a do chłopaka przesyłał zdania. Nie bój się. Tylko oddaj mi się... oddaj nam się młody chłopcze. Smakujesz tak dobrze. Nie pożalujesz...


Post został pochwalony 0 razy
Sob 22:36, 17 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Nic nie powiem, puść mnie, tylko... mnie puść...
Deacon zamknął oczy i zaśmiał się bezgłośnie, zrobił to samo, otworzył umysł zupełnie, tak, że tak naprawdę wszyscy mogli sie ze sobą komunikować mimo ust, które nie mogły lub nie chciały wypowiadać słów.
Wyprostował się i spojrzał chłopcu w twarz, prosto w ciepłe oczy, w których odbijała się poza strachem już pierwsza myśl o kapitulacji. A po chwili nawet pierwsza przyjemność, którą zdołała przedrzeć się przez wszystkie negatywne emocje.
Jak Ci na imię - zadal mu pytanie i po chwili, gdy silniejsza pieszczota uspokoiła chłopaka jeszcze bardziej odpowiedział w myśłi wyjątkowo szybko przestrajając się na rozmowę w myślach.
Quarion
Deacon obszedł płytę dookoła przejeżdżając dłonią po plecach Lawrenca i nagrodził blondyna zupełnie słodkim i czułym pocałunkiem w usta. Drgnął z pokusy, ale pokonał ją po chwili, wypił w czasie balu dużo krwi.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 22:48, 17 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrence usmiechnał się słysząc imię chłopaka, podniósł głowę i spojrzał na niego, w jego oczy tak jak uprzednio Deacona.
Czując na swoich plecach dotyk wampira przymrużył oczy. Wiedział, że nie podnieci się jeśli nie skosztuje chodź kropelki krwi, ale wiedział, też, że jak skosztuje jej teraz będzie mu ciezko poprzestać na jednej.
Quarion... mój słodki chłopiec...- przesłał i usiadł koło niego lapiąc młodzika za dłoń i splatając z nim palce, gładząc go kciukiem po niej.
Czy jak Cię puszcze mój drogi... czy jak to zrobie nie zrobisz nic głupiego? Czy mogę Ci zaufać?- zapytał go i nachylił się by liznać znów jego sutka mocniej intensywniej.

Deacon, Quarion

Deacon nie wypuszczał chłopca z pocałunku. Wsunał język do jego ust i zachęcał go do odpowiedzi na pieszczote i stało się to faktycznie w chwili gdy Lawrence splótł z chłopcem palce, gdy bliskośc i z jednym i z drugim była bardziej czuła niż ertoyczna.
- Tak... Tak myśle... Postaram się... Ale nie wiem...- odpowiedział wampirowi w myslach.
Słodki chłopiec?- zapytał siebie lub być może mężczyzn, sam nie był pewien
Czy ja umre?
Deacon oderwał się od nich w jednej chwili poruszony zabarwieniem myśli Quariona, jego wewnętrzną walką .Tak pięknych kwiatów się nie wyrywa.- spojrzał na Lawrenca z jakaś prośbą.

Lawrence

Wampir uśmiechnał się czule słysząc te słowa i rozwiązał go, ale trzymał drugą dłoń na jego klatce, tak jak chłopca odpowiedź była niepewna tak jego uwolnienie z tym samym się wiązało. A gdy dostrzegł tą niemą prośbę od Deacona skinał głową, że go oszczędzi po czym potwierdził słowa młodszego wampira.
Nie zginiesz, ale mój chłopcze będe Cię odwiedzał do dnia Twojej śmierci...- przekazał mu. Będe się tobą opiekował jakbyś był moim synem... - po czym pochylił się nad jego męskością i oblizał się na jej widok. Przejechał po niej językiem, a kły wysuneły się momentalnie gdy wiedział, że napłynie tam krew. Ale opanował się, udało mu się to. Wlosy go zasłaniały więc chłopak nie mogł widzieć tej wenwnętrznej walki która malowała się na jego twarzy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez z3phyr dnia Sob 23:37, 17 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Sob 22:57, 17 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Wampir pogłaskał chłopca po czole, zadowolony. Nie walczyłby o jego życie zbyt zaciekle, przynajmniej tak mu się wydawało. Uznawał prawo Lawrenca do decyzji, on przecież schwytał chłopca. mimo to... uznawałby jego śmierć za stratę.
Uwolniony Quarion poderwał się. oparł na przedramionach i cofnął nieco, nawet nie z powodu chęci ucieczki, lecz niepewności co do tego, co robił z nim Lawrence.
Usta... w takim miejscu? - patrzył na czubek głowy pochylonego nad nim wampira.
Brudne... to wszystko brudne...
Deacon pocałował wierzch jego dłoni, posmakował jego szyi z cichym pomrukiem pokusy, jaka go nagle ogarnęła. Zjechał niżej, by zlizać z niego smak śliny Lawrenca pieszcząc sutki chłopca. Wszystko spokojnie i leniwie, mimo dudniącego szybko i kusząco serca.
Quarionie, kochany, jesteś czysty, zupełnie czysty... nieskazitelny...



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Euro$ dnia Nie 10:26, 18 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Nie 10:25, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrence podniósł więc głowę gdy chłopak cofnał się a przy tym ruchu włosy połaskotały Quariona po całym kroczu. Przekrzywił głowę by spojrzeć mu w oczy. Usmiechnał się miło do chłopaka, zupełnie inaczej niż jak się uśmiechał do Quinncera.
Pozwól nam się soba zając mój słodki chłopcze... A przysięam na swoje życie, że nie zapomnisz tego doznania do końca życia... Tylko daj zezwolenie...- mówił do niego w myślach miłym głosem, spokojnym, przepełniony sam nie wiedział już czy studyjną słodyczą. Wydawało mu się, ze jest ona naturalna przy chłopcu podobnym do kwiatu.
Powstał i ściągnał z siebie kamizelkę i frak koloru maliny, ktora miał na sobie i został w złotej koszuli, która mieniła się na różowo-buraczano.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 11:17, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Quarion zadrżał cały, gdy włosy Lawrenca przejechały po jego nagiej skórze i Deacon przyssany lekko do jego sutka odebrał wyraźnie. Połaskotał go wiec językiem, by przedłużyć jego przyjemność na chwilę a gdy chłopak wyrwał mu się, by móc usiaść i uciec przez chwilę od ich dotyku nie trzymał go, wyprostował się i zostawił go.
Co się stanie... jeśli się... nie zgodzę? - przeszło chłopcu przez myśl. Nie chciał tego do nich "powiedzieć", zwyczajnie pytanie pojawiło mu się w głowie. Objął swoje nogi ramionami, położył czoło na kolanach. Nie zastanawiał się nad odpowiedzią, próbował złapać oddech, odpocząć. Nie wierzył, by jego słowa miały teraz jakiekolwiek znaczenie.
Deacon patrzył dłuższą chwilę na urzekający uśmiech Lawrenca, wydał mu się pięknym i rzadkim zjawiskiem.
Później patrzył na chłopca, ale nie dotykał go, czekał na jego decyzję dając mu tę chwilę spokoju.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 11:30, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Sam nie patrzył na Deacona, nawet przez chwile nie patrzył na chłopca. Podszedł za to do drzwi i zamknał je używając magii przemiany by utwórzyć kłodkę i zamknąc je od wewnątrz. A potem opierajac się o nie plecami z założonymi rękami na klatce spojrzal na nich dwóch.
Co się stanie jeśli odmówisz? Stanie się to co się stac musi...- pomyślał zamykajać umysł na chłopca... a nadal pozostawiajać go otwartym na swojego wampirzego pobratymca.
Nie naciskał na niego, miał czas... Tyle, że z chwili na chwilę krew płynąca w zylach chłopca wydawała mu się głośniej buzować w uszach, wzywać go. Nieświadomie oblizał się po kłach, które były teraz cały czas długie.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 11:39, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Deacon westchnął bez głośnie i smutny uśmiech będący jakimś potwierdzeniem myśli Lawrenca pojawił mu się na chwilę a ustach, ale tylko na krótką chwilę, gdyż w następnej chłopiec znów formował jasne i łatwe do odczytania myśli.
A później pójdę... później puścicie mnie... odejdziecie na zawsze... zabierzecie ze sobą... to wszystko... nic nie będę pamiętać, nie chcę pamiętać... - zadudniło w umysłach wampirów. Chłopiec nie wierzył w obietnicę Lawrenca, wyparł ją z siebie, jako zwykłą przynętę.
Podniósł głowę, ale lekko, tak, że mężczyźni widzieli tylko jego oczy. Nie patrzył jednak tak naprawdę na żadnego z nich.
- Dobrze - powiedział na głos, a jego prawdziwe, fizyczne brzmienie wbiło się do świadomości Deacona z jakąś niebywałą mocą. Uśmiech zastąpiło skupienie.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 11:57, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Brunet przestał się oblizywać gdy chłopiec znów zaczał myśleć i tym samym przekazywać im mysli. Poruszyłm się niespokojnie od tych słow, nie pasowały mu. Przecież mu obiecał. Prawdą było, że wampiry manipulowały, kłamały kiedy trzeba, ale on zazwyczaj jak juz zdobył się na obietnice to jej dotrzymywał. Cichy warkot wyrwał mu się z ust. Ale opanował się szybko.
A gdy padły ludzkie słowa złoty pobłysk oczu przebił się wśród tej szarej barwy, która wczesniej nie wyrażała nic.
Głod...- pomyślał nie skupiajać się już na zablokowaniu myśli nawet przed Deaconem.
Ruszył jednak wolnym krokiem w kierunku płyty.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 12:05, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Chłopiec przeniósł wzrok na Lawrenca gdy się poruszył, odruchowo, jakby zbliżało się do niego zagrożenie. Odwrócił jednak wzrok szybko w drugą stronę, na Deacona, który wadł mu się teraz spokojniejszy, stał przy nim, patrzył spokojnymi, lekko zmrużonymi oczyma. Ale był też bliżej.
W końcu coś w chłopcu pękło, potrząsnął głową gwałtownie na boki jakby otrzepywał się ze strachu i niepotrzebnych już wątpliwości. Decyzja została podjęta. Wyciągnął jedną rękę daleko w stronę Lawrenca, drugą do Deacona. Dłonie zwisały bezwładnie, palce drżały lekko. Przestał też kulić się tak ciasno, siadł po turecku, głowę wciąż miał spuszczoną w dół.
Białowłosy wampir ujął jego dłoń, nachylił się nad nią i w zamyśleniu ucałował każdy z jego palców.
Ten chłopiec... w jakiś sposób uwięził mnie swoją słodyczą - pomyślał wdychając zapach jego skóry. Piękny, choć zupełnie naturalny, bez śladu perfum.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 12:22, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Podszedł do chłopca i sam ujał jego dłoń w swoją. Przyglądał jej się chwilę i nie odblokowywał narazie myśli swoich na chłopca, przesłał mu tylko jedną jedyną wiadomość.
Nie pożałujesz, mój słodki chłopcze...- a potem nachylił się nisko i pocałował ją polizał nawet. Obrócił by obejrzeć nadgarstek chłopca i zasłonił się włosami gdy marszczył się od pokusy.
Jak źle, jak chlorenie źle... - myślał sobie, ale postanowił już sobie chwilę wcześniej, juz wtedy gdy pierwszy raz spojrzal na niego, jak skończy się to wszystko, jak zaspokoi swój głod... I chciał by tak było.
Otrząsnał głową i szedł w pocałunkach dalej, coraz wyżej po przedramieniu, po ramieniu, by liznać chłopcu ucho i delikatnie przygryźć płatek uszny.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 12:31, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Deacon splótł z nim palce, by w jakiś sposób, pokazać, że teraz są w równowadze, że nie musi się bać, i poczuł, jak zaciska je gdy Lawrence przygryza jego ucho. Zastanawiał się przez chwilę, czy chce znać jego myśli, czy lepiej, gdy wszyscy będą równi sobie, bez wglądu w umysł drugiego. czytając tylko w oczach, w napięciu mięśni, w szybkości oddechu.
Zasługujesz na to - pomyślał i zamknął się na nich obu tuż po tym, jak usłyszał w umyśle echo wewnętrznej walki Lawrenca. Zastanawiał się, czy się opanuje, a jeśli nie, to czy zdoła go pokonać, gdyby jednak głód był zbyt silny. Ale była to zaledwie sekunda. W jakiś sposób miał do niego zaufanie.
Białowłosy wampir ucałował wewnętrzną część jego łokcia w tę miękką delikatną skórę, wylizał to miejsce a potem, trzymając jego dłoń w swojej odsunął ją daleko w bok, jakby zachęcał go do lotu. Paznokciami drugiej dłoni przejechał po jego wygiętym kręgosłupie. Quarion drgnął znów odruchowo odwracając głowę w bok tak, że dotykał czołem ust Lawrenca.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 12:46, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Brunet mając przy ustach jego czoło odruhowo go pocałował, a dłonią odgarnął jego wlosy. Nie czując już myśli Deacona, sam zamknał przepływ myśli.
I tak będzie najlepiej...- pomyślał i zjechał ustami niżej do ust chłopaka i przejechal po nich językiem, po górnej pierw wradze, a potem po dolnej. Wydawały mu się takie nabrzmiałe, a krew tak bardzo w nich pulsowała...
Odsunał się więc szybko, od głowy chłopaka i nie puszczając jego ręki przeniósł się znów niżej, rozkładajac z pozycji siadu tureckiego jego nogi daleko w bok by mieć pełny dostęp do jego krocza i zaczał masować go ręką po męskości i jądrach, a drugą jeździł po jego wewnętrznej stronie ud.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 12:59, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Quarion odebrał ten pocałunek biernie, a potem zupełnie ulegle rozłożył nogi, pomógł Lawrencowi, by było im najwygodniej. Wciąż czuł zażenowanie z powodu swojej nagości, odwrócił więc wzrok z tych miejsca i przez chwilę patrzył pusto w ścianę krypty. Dopóki przyjemność nie wstrząsnęła nim znowu i lekki rumieniec znów nie rozlał się na policzkach.
Deacon pogładził jego plecy i ucałował kark a potem szepnął do niego, ale Lawrenc też mógł to usłyszeć.
- Nie opuszczaj rąk. Leć, leć... - puścił jego dłoń, a chłopiec zostawił tak ręce rozłożone szeroko na boki. Palce znów drżały z rytm pieszczot Lawrenca.
Po chwili młodszy wampir podniósł go i kazał mu uklęknąć w rozkroku. Zaszedł go od tyłu i pogładził pośladki. przejechał palcem szukając jego wejścia.
Na to chłopak ledwo utrzymał wymagającą pozycję, otworzył szeroko oczy krzyżując spojrzenie z Lawrencem. Jakby szukając jego wsparcia, a jednak... zupełnie nie.
Deacon poczekał, aż się z tym oswoi, ale nie długo, pchamny swoim własnym pragnieniem. Rozchylił jego pośladki i pocałował go tam, później polizał.
- Brudno.. to wszystko takie brudne - mamrotał Quarion.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 13:15, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrence obserwował jak chłopak reaguje na te pieszczoty, które podarowywał mu Deacon. Usmiechal się w ten miły sposób, a gdy chłopak skrzyżował z nim spojrzenie przymrużył oczy starając się by go uspokoić.
Gdy chłopak zaczał mówić westchnał co mu się rzadko zdarzało, bo wydawało mu się takie zwyczajne, ludzkie, ale chłopak tak działał na niego, że pozwolił sobie na to. Zamknał mu usta dłonią.
- Brudne... Kwiat nie może być brudny Quarionie... Jesteś piękny, nieskalany. To słowa są brudne. Przyjmuj wszystko całym sobą i nie zaprzątaja sobie głowy tym wszystkim co siedzi w Twojej głowce...- wyszeptał mu do ucha i wsunał się pod niego rozszeżajac trochę nogi by się obniżył i zaczał ustami zajmowac się jego męskością mając przy sobie Deacona. Przejeżdżając dłonią po jego biodrach i udach.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez z3phyr dnia Nie 13:34, 18 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Nie 13:25, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Chłopiec wysłuchał jego uwagi, jakby to było ostrzeżenie lub reprymenda, z jakiś cieniem strachu. nie powiedział nic, nie dał żadnego znaku, że rozumie i że tak będzie. po prostu przygryzł wargę i nic więcej nie powiedział.
Po chwili drżenie zmęczonych mięśni dołączyło się do tego powodowanego pieszczotami jednego i drugiego wampira. Nie drżał już, trząsł się tak, że przeszkadzało to trochę mężczyznom.
Deacon uśmiechnął się w duchu i zaprzestał na chwilę tylko po to, by ponapawać się jego słodkim rozgorączkowaniem. nie sądził, że znajdzie sie na granicy tak szybko. A gdy jego niekontrolowane ruchy faktycznie zrobiły się zbyt gwałtowne przytrzymał go za biodra, kładąc swoje dłonie na dłoniach Lawrenca, gdy gładził skórę chłopca w tamtym miejscu. Po chwili kontynuował pieszczotę coraz bardziej stanowczo, wsuwał język do jego środka i lizał go szybciej.
- Nie... - wyjęczał chłopiec, Lawrence mógł czuć, jak jego męskość pulsuje, jak puszcza pierwsze soki.
I wreszcie nie wytrzymał, przeniósł swoje omdlałe z wysiłku dłonie splatając je na swoich biodrach z palcami obu wampirów, zaciskając je do granic wytrzymałości. Uda odruchowo zacisnęły się na głowie Lawrenca, ale walczył z tym, by go nie rozzłościć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Euro$ dnia Nie 13:55, 18 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Nie 13:51, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Law lizał go także intensywniej gdy wyczuł, że chłopak tak reaguje na to wszystko. Usmiechał siew duchu, na twarzy miał jednak skupienie i tylko w oczach można było dojrzeć, że sprawia mu to niemała przyjemnośc. Sam mocniej przytrzymał chłopaka by nie uciekł spod chłodnego języka, ale i dlatego, że też ledwo panował nad swoim pragnieniem czując tak nabrzmiałą męskośc.
A gdy chłopiec zacisnał z nim palce druga dłonią dokończył to co zaczał ustami i czując jak dochodzi, zaciśniecie przez niego ud tylko ułatwiło mu bezbolesne wgryzienie się w jego tętnice, kłami, kórę wydłużyły się jesczze bardziej. Sam jeknał przy tym czując tą ciepłą krew rozlewającą się w ustach, a potem płynąca dalej po ciele. Słyszał jakby z oddali wszystko to co się działo z chłopcem. Miał wrażenie, że nie opanuje się, oczy świeciły prawdziwym złotym dzikim blaskiem. Skóra jego nabrała rumieńca. Jednak opanował się i oderwał od niego, tak naprawde nie spijajać dużo tego napoju. Przyciągnał do siebie twarz Deacona i pocałował go by wampir mogł także zakosztować tego co jeszcze zostało w jego ustach i by rozładować resztki napięcia z tym związanego. Pocałunek wiec był namiętny, przechodzący w dziki.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 14:01, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Chłopiec jęknął głośno ale tylko raz, potem otworzył oczy szeroko i wygiął się w tył, w napięty łuk, ale nie widział nic, nie widział sklepienia krypty. Orgazm zalał go jak fala i zamroczył. Nie potrafił przez chwilę złapać oddechu, czuł się tak, jakby tonął. A potem opadł do przodu podpierając się na dłoniach i oddychał szybko i płytko. Zaczął iść na czworakach do przodu, powoli, zupełnie bezmyślnie, tylko raz położył kolano na ciele Lawrenca, później uważał, by go nie dotykać.
Czy to koniec... już koniec...? - spojrzał w dół na całujące się wampiry i ujrzał krew cieknącą po udzie, zadygotał i przesunął dalej w przód o kilka centymetrów.
Deacon patrzył zadziwiony w te złote oczy, a tuż przed tym, jak ich usta się zetknęły uśmiechnął się zadziornie. Smak krwi, specyficznie smakującej, smacznej, jakiej nie pamiętał nakręcił go już zupełnie erotycznie wraz z namiętnością, jaką dawał mu Lawrence. Zachwyt nad szczytującym chłopcem, krew i ten pocałunek...poczuł przyjemne ciepło promieniujące mu z podbrzusza aż do krzyża.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 14:16, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrence po chwili gdy potrafił już zapanowac nad swoim ciałem oderwał się od Deacona. Oczy przybraly normalnego szarego koloru. Oblizal jeszcze swoje kły i zeby, usta. I usiadł by zobaczyć chłopca by mu się przyjrzeć.
Sam nakręcony tym wszystkim czuł jak podbrzusze pulsuje w rytm podniecenia jakie go zalało przy pierwszej kropelce krwi. nachylił się by dłonią zetrzeć krew z uda i zlizać ją jeszcze by sie nie zmarnowała.
Czy to koniec? Początek dopiero... Dopiero początek mój słodki chłopcze...- powiedział mu po tym jak zaczał czytać jego myśli.
- Nie uciekaj... podejdź podejdź...- mówił i uśmiechał się już mniej miło niż wczesniej, ale głos był spokojny.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 14:26, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Deacon po tym pocałunku przytrzymał Lawrenca jeszcze przy sobie i ucałował jego powiekę zupełnie czule i spokojnie, a potem zamruczał mu do ucha niskim, erotycznym tonem.
- Czy pomyślałeś kiedyś, że możemy dzielić tak wielka słodycz. Ja i Ty? - nie czekał jednak na odpowiedź, pozwolił mu usiąść jak chciał a sam obszedł płytę dookoła, by być teraz przodem do chłopca. Zrzucił z siebie swój strojny, balowy frak i rozłożył ramiona, bo chłopiec, w tej swojej dziwnej ucieczce zawędrował juz na sam skraj i wychylił sie niebezpiecznie daleko. Złapał go w ramiona, poczuł jak uczepia się go mocno i mamrocze odpowiedzi dla Lawrenca.
- Nie uciekam... Nie... uciekam... Ja... już dość..,już mam dość... Co mam zrobić, powiedz, co mam zrobić, żeby Cię zadowolić?
Ugryzł mnie... ugryzleś mnie...
Deacon pogładził go po włosach i położył z powrotem na płycie, by głowę miał na udzie starszego wampira.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 14:42, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrence obserwował to wszystko, domyślał się, że jeśli chłopak poskłada fakty to domyśli się, że są wampirami i zastanawiał się czy dojdzie to do niego teraz czy może za chwile... czy dopiero po tym jak go zostawią wysztsko sobie poukłada. Uśmiechnał się gdy padły słowa w jego umyśle,a potem oderwany od myśli spojrzał mu w oczy. Pogładził po włosach i pogładził po czole.
- Oddaj mi siebie...- powiedział mu czule i cicho.
I zerknał na chłopca męskośc raz jeszcze i na dwie ranki na udzie gdzie niedawno wykłute były jego zęby.
Przejechał paznokciami po jego żebrach zostawiajać zaróżowione slady.
Taki niedoświadczony... Twoi pierwsi kochankowie...- pomyślał sobie.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 14:52, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Deacon patrzył chwilę na ten ładny obrazek i zastanawiał się, czy tak to będzie wyglądać, czy tego dnia uda im się przełamać jego strach i niepewność. Czy może stanie się to następnym razem. Albo za kilka lat. Może nigdy. Skrzywił się na te nieprzyjemną myśl i ułożył bok chłopca, ciasno przylegając do niego, podpierając się na łokciu, patrząc na niego z góry. Gładził delikatnie całe jego ciało, głaskał spokojnie.
- Bierzcie, co chcecie - szepnął im Quarion, zamykając oczy, ale nie była to oznaka zupełnej bierności, raczej efekt zmęczenia, czułego głosu Lawrenca, ich delikatnego głaskania. Czuł lekki chłód, ale nie przedarł się on jeszcze przez rozgorączkowanie po orgazmie.
Może to sen... tylko sen... - przeszło mu przez myśl.
Deacon widząc to powolne odpływanie przygryzł lekko jego ramię. Oczy chłopca rozchyliły się nieco, ale niezupełnie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Euro$ dnia Nie 15:09, 18 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Nie 15:05, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrence gładził chłopca po boku i sam przymknał oczy, by móc tylko odczuwać dotyk i odgłosy jakie temu towarzyszyły, a że był czułosłuchy odbierał to wszystko głośniej. Przyjemnie było słuchać ocierania się skóry o skórę.
Dłoń znów zjechała na klatkę chłopca by znów pieścić jego sutki. Sam nie wiedział, ale miał do nich słabość, lubił czuć ich kształt. I nie tylko u Quariona, ale u wszystkich innych kochanków i kochanek. Ale te od osób takich specjlnych jakimi był blondyn szczególnie.
- Cały dzień... Całutki dzień będziemy brali co chcieli...- powiedział szpetem i czuł jak jego męskośc pulsuje.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 15:13, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Deacon patrzył raz na jednego, raz drugiego. Popieścił delikatnie drugi sutek chłopca, gdy Lawrence zajął się jednym, ale czuł po sposobie, w jaki Quarion reaguje, że jest to dla niego nieznośne. Że mimo przyjemności jest w tym też udręka i dawał temu jasno wyraz w grymasie, jaki wykrzywił jego spokojną przez chwilę twarz. Przewrócił się na bok tyłem do białowłosego i zwinął ciasno, gdy doszły do tego jeszcze słowa, że będzie to trwało cały dzień.
- Cały dzień... - powtórzył za Lawrencem.
Po niedługim czasie trudnym do określenia wypełnionym pozornym spokojem i tylko tymi leniwymi ruchami Deacon zaczął całować chłopca po żebrach by dac mu do zrozumienia, że to już koniec odpoczynku.
- Nie bój się - wyszeptał, naślinił palec w wsunął go do jego wejścia jednym powolnym ruchem. Zatrzymał się, by chłopiec przywykł do tego uczucia. Quarion zaskoczony zacisnął dłoń na udzie Lawrenca.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 15:27, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrence nachylił się nad jego zwiniętym ciałóem i pocałował je, powoli i czule, a potem już nawet zaczał je kąsąc, ale nie zostawiajac żadnych ran, tak tylko by rozbudzić chłopca.
Uśmiechnał się gdy wyczuł zaciśniętą dłon chłopca na swoim udzie. Złapał ją dłonią i przesunał wyżej na swoją meśkośc, by chłopiec mogł wyczuć, że jest w pełnej gotowości by zanurzyć się w jego ciele.
A drugą dłonią nachylił się jeszcze bardziej i sam naśliniajac palec wsunał go w chłopca.
Usmiechnał się miło do Deacona z wyrazem twarzy, który mogł świadczyć tylko o pełnym relaksie, że jest lepiej niż było.
Jaki ciasny... - a potem usmiechnał się przebiegle, gdy kolejne myśli przeszły mu przez głowę i obraz, który się z tym wiązał.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 15:33, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Dotyk twardej męskości LAwrenca nie mógł podniecić chłopca, czy go z żaden sposób usatysfakcjonować. Przestraszyło go tylko bardziej, gdy już dokładnie, dosadnie wręcz dano mu do zrozumienia co się teraz stanie. Przełknął głośno ślinę i zabrał rękę tak szybko jak mógł.
Deacon patrzył spokojnie, z uśmiechem najpierw również spokojnym, później, z chwilą gdy zaczął obserwować, jak palec Lawrenca wchodzi w chłopca tuż obok niego zmienił się w lżejszy, bardziej erotyczny, ale nie zupełnie lubieżny. Miał ochotę wziąć Quariona, ale nie było w tym nic z lubieżności, w jakiś sposób czułość wobec niego nie została wypchnięta przez pożądanie. Współistniały, co zdarzało mu się bardzo rzadko.
I Lawrence... jego obecność, to porozumienie, które czuł nawet w tej chwili, gdy ten sam obraz pojawił się w jego myśli. odblokował swój umysł na krótką chwilę i pozwolił mu go zobaczyć, nałożyć na siebie te dwie wizję by sprawdzić, jak dobrze do siebie pasują, czy przypadkiem nie są zupełnie identyczne.
Chłopiec wydał s siebie dziwny, nieartykułowany dźwięk. Jedną dłonią zasłonił sobie usta, drugą odruchowo zacisnął na nadgarstku Lawrenca. Mięśnie zaciskały się mocno.
Boli - myślał i spróbował wycofać dłoń wampira.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Euro$ dnia Nie 15:53, 18 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
Nie 15:47, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Gdy Lawrence otrzymał tak jasny obraz tego co myślał Deacon i było to praktycznie identyczne z tym co on sam myślał otworzył się by wampir mogł zobaczyć to samo co on,a potem zasmiał się cicho w niedowierzaniu, ale oblizał się lubieznie gdy poczuł jak wielki wpływ miało to na jego seksualność.
Pozwolił chłopcu wycofać swój palec, ale masował nim na około jego wejścia, ale tylko przez chwile. Chwycił go za nogi i podciągnał tak by chłopak leżąc na plecach był wypięty w stronę młodszego wampira. A sam znów zaczał bawić się jego męskością, masując ją delikatnie i jeżdżąc po jego grzybku.
Zawsze tylko razem... Ja Ty i On... Tak pięknie... Tak słodko. I my razem w nim...- przesłał białowłosemu i zasmiał się znów.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 15:58, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Ja Ty i On - powtórzył mu w myślach i zaśmiał się również, ale było w tym też jakieś zamyślenie, jakby waga tego zdania uderzyła go nagle, jakby kryła się za tym jakaś obietnica, że będą zawsze razem, że dopóki chłopiec żyje są w jakiś sposób związani i zobowiązani do przestrzegania pewnych zasad.
Pozwolił więc Quarionowi zobaczyć tę wizję, by i on miał choć po części tego świadomość.
Chłopak miał dłonie zaciśnięte na przedramionach Lawrenca, ale uspokoił się niego od jego dotyku, pamiętał rozkosz, jaką mu dał. Ale z chwilą, gdy spojrzał w oczy Deacona i w umyśle wybuchał mu wizja tego seksu szarpnął się do góry i nieświadomy, że to pragnienie również starszego wampira poszukał obrony w jego ramionach.
- Nie tak... nie tak... po kolei... - szeptał mu do ucha zaciskając mocno ramiona na jego szyi.
- Dobrze?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Euro$ dnia Nie 16:13, 18 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Nie 16:11, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrence przytrzymał go przy sobie i pocałował go w czoło. Uśmiechnał się do Deacona pobłazliwie, choć tak naprawde byl to uśmiech skierowany do chłopca.
- Po koleji... A potem... potem mój drogi chłopcze razem.- wyszeptał i używajac swojej mocy wampirzej obrocił szybko Quariona tak by znów klęczał tyłem do nich obojga teraz i przejechał paznokciami po jego plecach od góry kręgów po sam dól.
- Nie bój się, poprostu się nie bój... Tylko się rozluźnij... Mysl tylko o przyjemnych rzeczach- szeptał i liznal jego wejście kucajać na chwilę koło niego. A potem zostawiajac go rozebrał z siebie koszulę. Na jego plecach można było dojrzeć rany po biczowaniu, a na przedramione całe były w bliznach po cieciach... Tak jak uda, gdy zaczał ściągać z siebie i spodnie...


Post został pochwalony 0 razy
Nie 16:17, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
- Nie - chciał odskoczyć od niego ale nie miał szans z wampirem. Zaczął więc oddychać szybko, jakby przygotowując się tylko na ból. Lawrence mógł wyczuć, jak bardzo jest spięty, gdy polizał jego wejście.
Deacon poczuł nieprzyjemne ukłucie żalu, że tak się dzieje. Gdy starszy wampir się rozbierał on sam przeszedł tak by móc ująć twarz chłopca w dłonie. Pozwolił mu zajrzeć raz jeszcze w swój umysł, choć chłopak nie chciał patrzeć, unikał tego. Ale wreszcie skapitulował.
Pozwolił mu przejrzeć w jednej sekundzie wszystko bez wyjątku, każde uczucie, które pojawiło się w nim odkąd byli tu razem, we trójkę, a później uśmiechnął się do chłopca widząc zdziwienie na jego twarzy.
- Ukochany? - spytał blondyn jeszcze, jakby podsumowując wszystko, co zobaczył, a później odebrał pocałunek.
Deacon zostawił go zaraz potem i przeniósł wzrok na Lawrenca. Podszedł do niego odruchowo i przejechał dłońmi po poranionym ciele.
- Lawrence... jesteś taki piękny...


Post został pochwalony 0 razy
Nie 16:32, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrence patrzył na nich rozbierajać się. Został tylko w samych butch tych wysokich do kolan, o podeszwie metalowej, która przy kazdym ruchu stukała o posadzkę krypty. Wszystkie ubrania złożył w kostkę i ułożył na innym grobie i nagle przez myśl przeleciało mu, kto w tych kamiennych trumnach spoczywa, ale słowa Deacona szybko odciągneły go od tych rozmyślań.
Spojrzał mu w oczy i usmiechnał się. Na sam koniec, na kupce ubrań ułożył swój czerowny bicz zwinięty.
Spojrzał na swoje blizny i już nie raz zastanawiał się dlaczego ciało, wtedy gdy zostawał wampirem nie wygładziło niedoskonałości, tylko zostawiło te wypukłe bielsze rozcięcia, nigdy nie dostał na to odpowiedzi, nawet od ich stwórcy.
Dotknał policzka Deacona i pogładził go kciukiem okręcajać się w koło niego, by móc dotknac także jego włosów, a gdy zrobił pełne koło odbił i znalazł się przy chłopcu siadajac koło niego, ale patrząc cały czas na młodszego wampira. Naślinił swój palec i wsunał go w chłopca czekajać z jakas niecierpliwością jak białowłosy będzie się rozbierał.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 16:41, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Deacona pociągała ta odmienność, ta dziwna niedoskonałość. Po latach i stuleciach pięknych porcelanowych ciał, swojego i innych wampirów inność Lawrenca była czymś niezwykłym. Fascynującym.
On sam nie dbało stan ubrań, zrzucił je szybko z siebie, pozostał zupełnie nagi i bosy, zostawił jedynie biżuterię, sygnet na palcu i cieniutki łańcuszek wokół kostki. Skórę miał idealnie gładką nieskazitelnego koloru i wyjątkowo gładką, jeden sutek zakolczykowany, paznokcie u stóp pomalowane na czarno.
Chłopiec nie widział tego, ani Lawrenca ani Deacona, ale poczuł się jak kukła klęcząc tylko tyłem do nich. Gdy poczuł w sobie znów palec przesunął się trochę i oparł czoło na ramieniu wampira. Mimo wszystko dawało mu to poczucie bezpieczeństwa. Jakby w objęciach przestawał być zabawką.
Deacon podszedł do nich, uklęknął za chłopcem i położył się na nim, lecz niezupełnie całym ciężarem. Patrzył Lawrencowi w oczy spokojnie.
- Mam być pierwszy? - spytał go w myślach, chłopca właściwie też, choć wiedział, że od niego odpowiedzi nie otrzyma.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 17:00, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrence obserwował jego ciało i usmiechał się. Obserwował te kolczyki na ciele, pomalowane paznokcie. A potem obrócił głowę w stronę chłopca, gdy ten położył na nim swoję czoło. Pogładził go dłonią po włosach jakby w nagrodę.
Spojrzenie Deacona ściągnęło go znów.
- Proszę, proszę.- przesłał mu w myślach i sam znów wsunał się pod chłopca, by zajac się nim odpowiednio, by nie tylko ich pragnienia zostały spełnione, ale i by on otrzymał nalezytą mu porcję przyjemności.
- Mój smaczny słodki chłopiec.- powiedział cicho do jego krocza i liznał jądra białowłosego usmiechajac się zadziornie.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 17:11, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Deacon zatrząsł się w jakimś rozbawieniu, gdy Lawrence go polizał.
Rozdziewiczyć najpiękniejszy kwiat. Cóż za hojność z Twojej strony, najdroższy z braci - posłał mu w myślach, a potem spoważniał i zaczął całować Quariona wzdłuż linii kręgosłupa. Cały czas zwracał się jednak do starszego wampira.
- W zamian pozwolę Ci zakosztować mnie. Znaj też moją hojność - przekazał mu i odetchnął głośno podniecony zapachem chłopca, swoją deklaracją, skórą Lawrenca, tym, co miało ich jeszcze czekać. Krwią, którą zdawał się dokładnie widzieć pod skórą, choć było to tylko wyobrażenie.
- Quarion.. mój, ukochany... - szepnął gorącym oddechem i powoli wszedł w niego. Nie przerywał aż do samego końca, a chłopak nie rzucał się, dygotał tylko.
Zrób mi to, pomóż mi - prosił w myślach Lawrenca.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Euro$ dnia Nie 17:25, 18 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Nie 17:23, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrence klepnał w tyłek Deacona.
- Faktycznie ... Słodki Deaconie, będzie to dla mnie zaszczyt...Obiecuję Ci nie zawieśc Cię... - przekazał mu w myślach i sam zadrżał gdy Quarion drżał pod wpływem tego jak młodszy wampir w niego wchodził. I słysząc prośbę ich najukochańszego kwiatu zaczał pieścić go tak by jak najszybciej rozluźnić jego ciało, by nie myślał o niczym innym tylko o tej przyjemności, która miała rozlać na całym jego ciele, przy ruchach Deacona i podnieceniu przez członka, którym on się zajmował teraz. Dłonią masował tez jego uda a drugą bawił się sutkiem by uwaga była odciągnieta od bólu.
Quarion... odczuwaj całym sobą...- przesłał mu w myślach i podsuwał mu też inne obrazy, które miały go rozluźnić, w których był on sam - jęczacy z rozkoczy, tryskajacy, w różnych pozycjach... Ale tylko do czasu by umożliwic mu odczucie przyjemności z poczynań białowłosego, by po tym był tlko on i rzeczyiwstośc jaka go otaczała.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 17:39, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
- Jeśli nie dotrzymasz tej obietnicy, ja wezmę Ciebie - przekazał mu uśmiechając się krzywo na dawne ale wciąż świeże niezbyt przyjemne wspomnienie seksu jako strona bierna. Przez chwię przestał to kontrolować i popłynął w tym dalej, ale wreszcie otrząsnął się i zamknął tę wizję przed Lawrencem, tak, że nie mógł obejrzeć jej do końca, zaledwie do pierwszego krzyku. Rozkojarzenie wydobyło z niego kilka głośniejszych oddechów, przestał się ruszać.
Quarion odczuł tę różnicę, a w połączeniu z obrazami nasłanymi przez starszego wampira poczuł sam potrzebę tego ruchu, wypełnienia, które już w ogóle nie bolało. Zaczął się delikatnie kołysać, i wkrótce Deacon wrócił do siebie, gdy przyjemność bycia w chłopcu powoli kierowała go na zupełnie inne tory. Pozwolił mu decydować o rytmie, jedną dłonią pogładził policzek Lawrenca, drugą Quariona, a potem wyprostował się trzymając go za biodra i wchodził w niego coraz szybciej.
Chłopak zacisnął powieki i zaczął cicho pojękiwać.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 17:58, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrence sam znał dobrze bycie strony biernej gdy ich stwórca był jeszcze młody i zupełnie niezaspokojny, gdy brak krwi, która pił czesto, nawet kilka razy nadziej wzbudzała w nim tak wielkie pożadanie, że tylko w ten sposób mogł je zaspokajać, czystą siłą... Zadumal się chwilę nad tym, ale ruchy chłopca, który sam nabijał się na Deacona ściągneły go z powrotem. Usmiechnał sie i znów zajał się odpowiednio Quarionem już zupełnie na nim skupiony. Jęki chłopca powodowały przyjemne dreszcze, które przebiegały po całej lini kręgosłupa. Oddech mimo, że on sam nie uczestniczył w tym aktywnie aż tak jak Deacon przyspieszył mu i ogrzewał nim krocze chłopca.
Jak słodko jęczysz mój drogi chłopcze... Czysta przyjemnośc... czysta...- myślał i przesłał blondynowi.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 18:07, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Tak... - pojawiło się natychmiast w myśli chłopaka na powiedzenie słów wampira, jako odpowiedź i nagle zdał sobie sprawę, że kontakt z nimi, z ich myślami, ta dziwna rozmowa pomaga mu - Przyjemnie... Dobrze mi...
Deacon po tym chwilowym zamknięciu jak zawsze, gdy dawał się ponieść nie przejmował się blokowaniem i również był teraz zupełnie otwarty dla nich obu.
Ciasny, ciepły, piękny, kochany.. mój ukochany - przewijało się raz po raz w tym pchnięć i tego coraz bardziej gwałtownego rozkołysania. Aż wreszcie, gdy Quarion pochylił się tak , że opadł na Lawrenca i przytulił policzek do jego brzucha, białowłosy wampir wszedł w niego po raz ostatni i został tak w nich, zastygł. Wraz z tym ruchem i pieszczotami od Lawrenca chłopak zacisnął mocno zęby na skórze wampira i tak szczytował tłumiąc jęki w jego ciało. Deacon widząc to słysząc odczuwając szarpnął się w tył i cofnął szybko przylegając plecami do zimnej ściany.
jeszcze nie teraz jeszcze nie...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Euro$ dnia Nie 18:23, 18 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Nie 18:22, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrence nie wbijał się tym razem w niego klami, choć miał już odruch złapanią go za członka, ale powstrzymał się i pozwolił mu dojśc w ustach. Wiedział, jednak, że nie przełknie tego, że jedzenie i inne płyny nie są dobre dla martwego żoładka.
Słysząc i czując jak chłopak to przyżywa pomogło mu w powstrzymaniu się od zakosztowania jego krwi po raz wtóry.
Odgiał głowę w tył spluwajac spermą i spojrzał na Deacona, dostrzegł, że tez miał ciezko by się opanować.
Cudowni... jesteście cudowni...- przekazał im w myślach i podniósł chlopca by położyć go na plecach na płycie a sam stanał obok. I przyglądał się mu, jego niewinnemu wyglądowi tuż po orgaźmie.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 18:28, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Chłopak nie dał się tak po prostu położyć. Chwilę swoimi wątłymi siłami stawiał mu opór, a jeżeli Law się upierał to chwilę tak leżał a potem zwinął się twarzą w ich stronę, ale z jasnym przekazem, że przez chwile nie chce być dotykany. Czuł teraz lekki pulsujący ból, który przed chwilą był stłumiony przez przyjemność, ale oddychał spokojnie, oczy miał tylko minimalne otwarte.
Deacon oddychał głęboko, po chwili odwrócił się przodem do ściany, przytulił do niej i uśmiechnął czując, jak orgazm oddala się, jak oddech się normuje. Po chwili takiej przerwy wrócił do nich całując każdego w usta.
- Zmęczyłem się... - szepnął chłopiec patrząc na nich z dołu specyficznym, słodkim spojrzeniem. I po raz pierwszy jakiś nieśmiały uśmiech pojawił się na jego twarzy.
Deacon mógłby przysiąc, że nigdy wcześniej przez całe swoje długie życie nie widział piękniejszego obrazka.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 18:43, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrence obserowała każdego z nich i uśmiechał się także. Nie zmuszał chłopca do lezenia pozwolił mu na zrobienie tego co chce.
A gdy Quarion odezwał się spojrzał już tylko na niego, skupiajać całą swoją uwagę na nim i sam mogłby przyjsiądz, że nigdy takiego obrazka nie widział w całym swoim wampirzym życiu. Choć dawno wyparte ludzkie wspomnienia dały teraz o sobie znac. W głowie orozbłysła mu słodka twarz, ale szybko wyparł ją z swojej świadomości kładąc się koło młodego od tyłu przytulajać go tylko, nie dotykajać w czułych miejscach.
-Odpocznij więc chwilę... - powiedział mu na ucho i pocałował go w skroń.
Słodki... taki słodki...- pomyślał tylko sobie.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 18:49, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Deacon położył się przodem do chłopca, ciasno przy nim, z przyjemnością wyczuwając jego oddech na swojej skórze. Cmoknął go tylko a potem przełożył przez niego rękę i odnalazł dłoń Lawrenca, splótł z nim palce. Uśmiechnął się do niego zupełnie szczerze i czule.
- Nigdy nie czułem się tak jak przy Was - powiedział, zamknął oczy i wydmuchał powietrze ciężko, wciąż jednak nie było w tym zrelaksowania. Pragnął spełnienia, pragnął krwi i jeszcze raz słodkiego spojrzenia Quariona.
Chłopiec dotknął jego klatki wtulony mocno w plecy w Lawrenca, jak wtedy, gdy go schwytał, tym razem jednak zupełnie spokojnie. Miał zamknięte oczy i znów poczuł pokusę, by zapaść w sen.
Jestem bezpieczny... albo... oszukany... - pomyślał, nie do nich, po prostu, zapominając , że myśli nie są tylko jego. Wypłynęło to z chwilą, gdy wiedział już, że naprawdę mógłby zasnąć przy nich.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 19:07, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrence odwzajemnił jego uśmiech i skinal głową przytakując mu, że dokładnie to samo odczuwa, że tak samo się przy nich czuje.
Nie zapadaj w sen mój słodki chłopcze... To nie koniec... Nie zasypiaj jeszcze, nie teraz, nie tutaj. Nie przed tym co ma Cię spotkać.- myslał sobie nie blokujac tych wszystkich myśli, pozwalał im je czytać.
Ale sam przymknał oczy. Zastanawiajac się jaka jest pora dnia ile czasu już mineło i ile zostało do nocy gdy ponownie wyruszą w daląszą podróż.
Przed zaśnieciem nie pozwalało mu jednak pragnienie i chęc spełnienia, zupełnie te same czynniki co Deaconowi.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 19:15, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Dobrze- pomyślał chłopiec, ale zdanie mówiące o tym, że "coś ma go spotkać" nie zabrzmiało dla niego dobrze, wywołało drżenie niepokoju dobrze wyczuwalne dla Lawa, które faktycznie na chwilę rozbudziło go. Szybko jednak zniknęło. A gdy Deacon zauważy, że jednak nie panuje nad zmęczeniem pocałował go w usta zupełnie namiętnie. Chłopak otworzył oczy i odwzajemnił pocałunek. Zupełnie niewprawnie, dziwnie. W porównaniu do pocałunków z Lawrencem było to coś całkowicie nieporadnego, ale miało w sobie jakąś słodycz
Wreszcie oderwał się od niego i przytulił patrząc w oczy starszego wampira ponad jego ramieniem, zachęcając go do działania.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 19:24, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrence obserwował ten pocałunek i poczuł po raz kolejny pobudzajacego go bardziej ciepłeko gdzies w podbrzuszu idącego od jego ciągle niespełnionej męskości. A gdy widział to jawne zachęcenie, co prawda nie wychodzące od chłopcazsunał się trochę i uniósł nogę Quariona w górę by wejść powoli palcami sprawdzić stan jego wejścia. Splunał na dłoń i nawilżył jego wejście, które po stosunku z Deaconem było nadal dośc dobrze rozszerzone. Wszedł więc w niego po chwili jeszcze takich pieszczot palcami do końca, ale zupełnie wolno i sprawnie. Nie mogł opanowac drżenia gdy wyczuł jaki w środku jest ciasny.
Oblizał się mimowolnie i położył za nim, by po chwili zacząć się rusząc w nim w jakimś leniwym wolnym kołysaniu na początek.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 19:30, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Deacon patrzył na wyraz twarzy ich chłopca w chwili, gdy Lawrenc w jego wchodził, chciał to zobaczyć dokładnie. Quarion zamknął oczy, ale nie zaciskał powiek tak mocno, jak poprzednio. Drżał jednak wyraźnie, tego opanować nie zdołał, a gdy tylko mógł opuścił nogę, zarzucił ją na Deacona.
Trochę boli...
Jęknął odreagowując to, ale kołysanie po chwili trochę ukoiło to nieprzyjemne pulsowanie.
Lepiej...
Chłopiec sięgnął ręką za siebie i położył ją na biodrze Lawrenca wyginając się do tyłu przez chwilę zupełnie nieruchomiejąc w jego ramionach na dłuższą chwilę, a potem wygiął się w przód znów szukając pozycji, która wywoływała najmniejszy dyskomfort. A gdy ją wreszcie znalazł rozluźnił się na tyle na ile mógł.
Deacon obsypywał jego ciało pocałunkami, by później całować go tylko w usta i pieścić dłonią.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 19:43, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrene pozwolił mua na to wszystko by było mu jak najwygodniej i najlepiej. A gdy wyczuł, że chłopiec rozluźnił się zupełnie usmiechnał się zlowrogo i zaczał w niego wchodzić szybciej, prawie wyciągajac członka z jego wejscia by za sekunde wsuwać się po same jądra. Przytrzymał go za biodro w tym by było mu wygodnie i chłopiec nie ruszał się za bradzo, chyba, że sam chciałby się na niego nabijać wtedy nie zatrzymywałby go zupełnie.
Oddech przyspieszył mu po chwili, przymknał więc oczy i w tym powolnym zatraceniu.
- Tak mi dobrze Quarion... Tak dobrze, jestes taki odpowiedni, idealny...- myślał.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 19:53, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Chłopiec nie ruszał się nie nabijał, to tempo trochę go onieśmieliło, ale później przytrzymany mógł po prostu odczuwać. Puścił biodro Lawrenca i objął Deacona, by nie przerywać ich pocałunku mimo tych gwałtownych ruchów. Tak dobrze tłumiło to jęki, a w jakimś sensie chciał naśladować mężczyzn, oni sami nie jęczeli w ten sposób i mimo pochwał, jakie słyszał, gdy to robił, wciąż coś kazało mu to tłumić.
Gdy Deacon zrozumiał co robi oderwał się od niego, nie pozwolił się całować.
Masował dalej jego męskość w tym samym rytmie, jakie nadawał Lawrence.
Chłopak pozbawiony jego ust jęczał cicho, z każdą chwilę jednak głośniej, mniej miarowo.
- Proszę... proszę... - wydukał, ale nie wiedział nawet sam, jaką prośbę chciał wyrazić.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 20:11, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Wampir wchodził po chwili w niego tak szybko, że ludzkie oko nie mogło tego dojrzeć wyglądało to tak jakby wcale się nie ruszał, ale Deacon mogł to wylapać, widział, że to jedna z umiejetności jaką dostało się po zamianie w wampira. I przez chwile tak wchlodził w niego, gdy nie wyczuł, że chłopak jest na skraju spelnienia. Po tym wykonał to samo co Deacon, wszedł w niego głeboko i zatrzymał się, zastygł. By podczas szczytowania by nie wygryźc się w ciało chłopca, tak głośno buzujące tą gorącą krwią gwałtownie odsunał się od niego i uzywajac leiwtacji i chodznia po ścianach przykleił się tyłem do ściany krypty.
Warknał groźnie, ale cicho zły, że nie dostal tego czego chciał,że nie zaspokoił żadnego z pragnień. Oczy znów nabrały złotej barwy a twarz zmarszczyła się nieprzyjemnie, ale chłopiec nie mogł tego widzieć jeśli lezał tyłem do niego.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 20:19, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Deacon przytrzymał mocniej chłopca, gdy zobaczył w jaki sposób Lawrence w niego wchodzi. On sam nie zmieniał tempa jakim jego dłoń sunęła po członku znów nabrzmiałym, znów na skraju.n Quarion wytrzeszczył oczy na to nowe doznanie i zacisnął dłonie na ramionach białowłosego, spojrzał mu prosto w oczy tuż przed i było to znów tak cudowne doznanie, że na chwile zaburzyło ten rytm. Wampira ogarnął czysty zachwyt. Tak jak zastygł Lawrence, zastygł też Deacon, niezależnie od siebie z innych powodów, ale w tej samej sekundzie. Ta chwila przedłużyła się więc nienaturalnie, jaknby cisza przed burzą... bo gdy Lawrence wycofał się był to ostatni impuls. Quarion zacisnął powieki i wierzgnął z jękiem,najpierw w stronę Deacona, potem odrzucając głowę daleko do tyłu. I nagle wszystko odpłynęło od niego w jednej chwili. Rozkosz, ból, zmęczenie... pozostał tylko strach na widok tej wykrzywionej w gniewie twarzy. Zerwał się nieporadnie czując jak kręci mu się w głowie, ale poczucie niebezpieczeństwa zmusiło go do tego wysiłku.
Deacon objął go i przytulił na siłę, niwecząc jego plany, i również spojrzał na Lawrenca.
Drży jak ptak... jego serce bije jak szalone... jak uciekającej ptaszyny...- myślał do niego, jakby przestrzegając go.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 20:48, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrence po chwili zmarszczył gniewnie twarz po raz ostatni, by znów wygładziła się ładnie. Przymknał oczy i oddychał ciezko uspokajając się. Słowa Deacona pomogly mu w tym bardziej niż sądził. Spojrzał po tym na chłopca już zupełnie spokojnie i westchnał nad swoją wampirzą niemoca. Zerwał się do niego i przykleknał przed nim, łapiąc go za dłoń i chyląc przed nim głowe.
Wybacz mi różo, wybacz najpiękniejszy z kwiatów, wybacz najczystsza z istot.. mój kochany, najukochańszy. Zatraciłem się w tym uczuciu do Ciebie, więc wybacz mi wybacz mi...prosze Cię.- wysyłał im obu właściwie i całował go, a sere waliło z pokusie by wbić się w te żyły. Były to opkropne katusze, jakich dawno nie przeżywał. Ale sądził, że tak właśnie ma być,że to kara za to kim są...


Post został pochwalony 0 razy
Nie 20:55, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Deacon skrzywił się, gdy poczuł jakieś echa jego cierpienia i choć były to zaledwie odpryski zadrżał na samą myśl, co teraz musi przeżywać Lawrence.
Chłopiec natomiast nie maił o niczym pojęcia, bardziej ze zdziwienia nie wyrwał swojej dłoni ale przylgnął bardziej do białowłosego.
Z każdym słowem jednak strach ustępował jakiemuś niedowierzaniu. I mimo, ze na twarzy wyglądał już spokojnie, serce wciąż mu biło jak oszalałe. Odwrócił rękę tak, by Lawrence miał przy ustach nadgarstek. Zrobił dziwny, nieregularny głośny oddech, który był prawie jękiem a potem sam pochylił głowę i odezwał się.
- Ja... wiem kim jesteś... - wyszeptał, co zaszokowało Deacona zupełnie. Wyciągnął dłoń, by go złapać, odciągnąć, przerwać to kuszenie. Ale chłopiec położył mu drugą dłoń na policzku i pogładził. Tak, że on również miał jego nadgarstek tuż przy ustach. Wampir zadygotał a potem zastygł.
- A Ty? - rozniósł się znów szept. - Jesteś taki sam?


Post został pochwalony 0 razy
Nie 21:13, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrence oblizał się mimowolnie widząc nadgarstek przy swoich ustach, muskał go i czuł jak kły same się wydłużaja do czasu kiedy nie usłyszał słów chłopca. Zastygł i otworzył szerzej oczy. Podniósł lekko głowę by spojrzeć na niego spod byka, i chłopak mogł widzieć złotą barwę jego tęczówek.
- Nie kuś... Nie kuś... Chce tylko wybaczenia... Tylko tego.. Dłużej tego nie zniose... - szeptał mu i panował nad tym zwięrzecym marszczeniem się jego twarzy.
Czuł jak wszystko mu się rwie do tego by go ukąsić, by zakosztować tej słodkiej, młodej, nieskazitelnej krwi.
- Quarion... mój słodki chłopcze...- mówił przez zaciśnięte zęby, a z każdą chwilą słowa przeradzały się w głośniejszy syk.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 21:24, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Chłopiec patrzył cały czas prosto w oczy Lawrenca. Przez chwilę spokojnie, pogładził nawet podbródek wampira palcem. Ale gdy wyraz jego twarzy zrobił się już zupełnie wygłodniały i niebezpieczny, a Deacon zaczął oddychać szybciej w drugą jego dłoń i dotknął skóry zębami coś wytrąciło go z tej chwili dziwnej kontroli nad nimi.
Co ja robię.... Zginę..
- Wybaczam... nie mam.. co wybaczać... ale... masz wszystko co chcesz... To Wy... Mi wybaczcie - wyszarpnął swoje dłonie i schował w nich twarz, zadygotał, ale spojrzał ostatni raz, ostatni raz na nich obu między swoimi smukłymi palcami tym odmiennym wejrzeniem jak wtedy, gdy szeptał do nich tak spokojnie i manipulował nimi. Potem zasłonił się szczelnie.
Deacon cmoknął go w skroń.
Powinniśmy ukarać Cię za to


Post został pochwalony 0 razy
Nie 21:49, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrence także był już bliski wgryzienia się w te pulsujące krwią tętnice, juz miał sie wbijac gdy chłopak cofnał rękę. A on sam uwolniony od tego odskoczył w tył dysząc cieżko. Próbował dojśc do siebie. Otrząsnał sie z zlych emocji, ale jeszcze w umyśle chęć zjedzenia go została więc trzymał się z daleka.
Nie odzywał się przez dłuższą chwilę, nawet słowa młodszego wampira gdzies mu uleciały. Wiedział doskonale wiedział, że musi to stać się zaraz, że zaraz muszą pozbyć się tego napięcia, które w nich siedziało i chłopak nie mogł dłużej odpocząć poprostu nie mogł dla dobra ich wszystkich. Przywołał w pamięci obraz jak wampiry rzucały się sobie do gardeł z powodu tej rządzy i przesłał go Deaconowi by po tym zamknac się na nich obojga i spojrzeć skupionym wyrazem na chłopaka.
- Więc daj nam to czego chcemy Quarionie... Zrób to co... widziałeś w swoim umyśle. - powiedział mu zmienionym głosem, starając się panowac nad jego barwą.

Deacon, Quarion

Obaj mogli usłyszec, jak oddech chłopca przyspiesza, po tych słowach. Nie odsłaniał twarzy. Deacon gładził go po plecach, po krzyżu. Zupełnie odruchowo, trawił w umyśle obraz przesłany mu przez Lawrenca. Wyrwał go z tego lekki jak muśniecie platka rózny pocałunke chłopca.
- Trochę się boje- wyszeptał do niego z rumiencme a potem zerwał się nagle i rzucił na Lawrenca obejmując go za szyję i upadajac z nim na plecy i nabił się na niego szybko. Drżał w jego ramionach. Bolało. Patrzył mu w oczy zaledwie sekundę potem schował twarz przytulajac się mocno.
- Bierzcie co chcecie.- jęknał juz bez spokoju z jakimś umeczeniem tymi wszystkimi emocjami.

Lawrence

Lawrence przytrzymał go i złagodził upadek zdziwiony po raz kolejny zachowaniem chłopca. A gdy Quarion nabil się na niego przytrzymał go mocno przy sobie i całował go wszędzie gdzie zdołalz daleka od tętnic, ale szum krwi i tak był wyraźny. Spojrzał z zachęceniem i jakąs niecierpliwością na Deacona i złapał męskośc chłopaka w tej ciasnej szczelinie między ich ciałami.
Lawrence, na imię mi Lawrence, a on Deacon... Chce byś krzyczał nasze imiona, a my, my będziemy krzyczeć Twoje gdy wspolnie bedziemyw innej orbicie wsrod ekstazy... przesłł mu w myslach i białowłosy tez mogł to usłyszeć. Po tym zaczał się delikatnie porusząc w nim by go rozciągnąc jeszcze trochę

Deacon, Quarion

Lawrence..- jęknał rozgorączkowany, gdy znów poczuł ruch w sobie i wbił w niego paznokcie. Oddychał szybko jakby dostrajajac się do pocalunku wampira. Po chwili odwrócił głowę bokiem by spojrzeć na białowłosego.
- Deacon...- jeknał też dla niego idenytycznym tonem o to w połaczeniu z spojrzeniem Lawrenca wyrwało go z osłupienia po tym słodkim pocalunku.
Podszedł do nich od tyłu i wsunał w niego napierw palec, potem drugi. Kazdy ruch wykrzywiał twarz chłopca i starszy wampir mogł to teraz obserwowac, bo Quarion podniósl się na dłoniach
Nie wytrzymam - pomyśłał machajac głową na kolejny palec i wypuścił gorące powietrze w jednym gwałtownym wydechu prosto na twarz lawrenca.
- Mówiłee es że...- jęknal i dokończył w myśli.
Masz jakies uczucia do mnie?[/i]- w tym momencie Deacon wysunał palce i gdy chłopiec zdał sobie sprawe ze to za chwile zaplakał.

Lawrence

Obserował te wszystkie wykrzywienia i by mu pomóc znów chciał przesłać mu w myślach różne sceny, ale słowa chłopaka wytrąciły go z równowagi.
[b]Uczucia dla Ciebie... owszem... owszem... mam... musze mieć skoro pozwalam na to wszystko
- pomyślał tylko sobie i spojrzał na jego łzy, na jego twarz przy tym wyglądajacą i pocałował go, scałował te łzy, które były takie zwyczajne, że jemu samemu jak wtedy przy Qinncerionie, tak teraz przy nim spłyneło ich kilka, przymknał oczy by to jakoś ograniczyć, ale po chwili otworzył je by patrzeć mu w oczy,
Nie płacz, tylko nie płacz mój najukochańszy... To nie będzie złe, to jest połaczenie, połaczenia nas wszystkich, nie płacz najsłodszy... tylko nie płacz...- słał mu myśli i spojrzał na Deacona jak szykuje się by w niego wejśc, by dopełniło się to wszystko.

Deacon, Quarion

Deacon pochylony nieco nad nimi, by zlozyc ostatni pocalunke na karku chlopca, oderwal sie od jego delikatnej skory i przez chwile skupial swoja uwage tylko na wampirze.
Ronisz lzy, Lawrence? Ronisz dla nas lzy?- pytal go rowniez przeszyty emocjami, pragnieniami i przejeciem, nie mogl jednak podarowac im tego samego, nie mogl zaplakac.
Chce juz byc przy was- przeslal im w ucalowal powieke jednego i drugiego, drzac przy lawrencie. A potem wycofal sie znow za chlopca i wszedl w niego powoli czujac tez wyraznie chlodne cialo wampira.
Deacon! Deaconie...- krzyknal Quarion, potem zaskomlal ciszej, z jakas nadzieje, ze to sie jednak nie stanie, ze wymawiajac jego imie cokolwiek uzyska. A potem, gdy nic takiego sie nie stalo, opadl na Lawrenca.
Nie wiem dlaczego placze...

Lawrence

Lawrence spuścił z siebie może z cztery łzy z każdego oka i nie mogł więcej, tak już miał, ale płaczem nie zanosił się tak jak Quinncerion i pewnie nie jeden inny wampir.
Ronie je w imię wampirzej cześci tego połaczenia, za nas bracie... za nas obydwu.- przesłał i nie ruszał się już w chłopcu gdy wyczuł, że Deacon bedzie w niego wchodził.
Krzyk chłopca zmazał na chwilę znów pozytywne emocje z tym związane, ale po chwili przemineło to gdy Quarion opadł na niego. Nie przestawał jednak pieścić jego męskości.
Kochany, mój najukochańszy...- szeptał mu w myślach.
Ciepłe wnętrze chłopca parzyło wręcz ich chłodną skórę, a przynajmniej tylko takie wrażenie to sprawiało.

Deacon, Quarion

Deacon szeptał chłopcu to samo, dokładnie to samo tylko na głos.
- Kochany... Mój najukochańczy...
Ruszja się sam Quarionie, sam decyduj, nie stanie Ci sie krzywda
Chłopak podniósł się na rekach, zakołysał lekko, ale bez wahania, jakby juz nie było odwrotu i trzeba było pojsc dalejw tym bolu, by miało to jakis sens. Dla chłopca nie do konca jasny.
Nie dam rady, pomozcie mi. Złapcie mnie... Spadam... Spadam...- powieki miał mocno zacisniete. Zawodził głosno.

Lawrence

W jakims sposób ubolewał nad tym bólem chłopaka, nad tym wszystkim, ale pragnienia i żądza krwi dawały tak jasno o sobie znać, że nie mogł się tym przejmować tak jakby chciał.
Złapał chłopca męskość pewniej i masował go, wykonując systematyczne ruchy.
Ostatni raz... - pomyślał tylko sobie i sam poruszał się po nim trochę uzywajac wampirzej szybkosci, ale na krótko by tylko dodać mu jakiejś pewności, a może też wyrazić swoje zniecierpliwienie, sam do końca nie wiedział.
Deacon...- przeszło mu przez myśli i odnalazł drugą dłonią dłoń młodszego wampira i splótł z nim palce.

Deacon, Quarion

Chłopiec otworzył oczy na ten ruch Lawrenca sprawdzając, czy jest zły, czy mu coś nie odpowiada, ale długo nie patrzył. Zamknął oczy mocno raz jeszcze i spróbował poruszyć się szybciej, ale to było już ponad jego siły. Deacon pochylił się i ucałował dłoń lAwrenca, potem plecy chłopca. i pomógł im wszystkim. Przylgnął do nich ciasno i rozkołysał trzymając mocno dłoń na biodrze Quariona. I choć jego słodki głos wzbijał się raz po raz już zupełnie głośno, coraz głośniej, dziko niemal, jego myśli, wręcz przeciwnie, uspokajały się.
Czuję to... Czuję Was... Jestem Wasz... Kocham Was - myślał, a w tym samym czasie spadł z wyimaginowanej przepaści w otchłań ekstazy. I krzyczał ich imiona. Głośno, zdzierając gardło. płacząc znów.
Deacon doszedł w tym samym momencie zszokowany tym, co się z nimi działo. Zacisnął palce mocno na dłoni Lawrenca tak, że każdemu innemu złamałby ją i krzyknął imię chłopca, po raz pierwszy w życiu krzyknął z rozkoszy.

Lawrence

Krzyki chłopca pobudzały go tak bardzo, że czułw kościach, że to zaraz będzie ich koniec, albo początek, coś pieknego. Słyszał to z podwujną moca wszystko, ocieranie się ciała o ciało, ta krew płynąca w chłopcu, to echo, które slyszał odbijające się w krypcie.
A gdy usłyszał wreszcie swoje imię, imię Deacona, sam nie opanował się i krzyknał imię Quariona, tak głośno jak jeszcze nigdy, podczas spełnienia. A potem już wgryzł się w jego szyję w jego tętnice, by spełnić się do końca, jeknał nawet głośniej w jego szyję, oczy rozszerzyły się na momen, a potem zacisnał je mocnoi oderwał się od niego chwilę potem. Doszło do niego, że chłopak będzie zmęczony, że upływ krwi może być niebezpieczny, więc zakosztował go tylko trochę, ale wystarczająco, by nie czuć już tego wszystkiego.
Oddychał głeboko i otulał ich obu ręką.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez z3phyr dnia Pon 0:51, 19 Lip 2010, w całości zmieniany 4 razy
Nie 21:59, 18 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Deacon tuż po tym, jak zabrakło mu tchu i poczuł zapach krwi spijanej przez Lawrenca, sam ugryzł chłopca, który nie reagował na to zupełnie. Nie wgryzał się w tętnicę, lecz w ramię, by tylko go zakosztować,, by spełniło się wszytko, co musiało. A potem zsunął się na bok kładąc tuż przy starszym wampirze, wciaż w jego objęciu, i patrzył na cudowną twarz Quariona, który leżał bezwładnie na Lawrensie z głową obróconą w stronę białowłosego. Jego blond włosy były zlepione od potu, może też łez. Usta rozchylone, oczy ledwo otwarte. Nie mówił nic, nic też nie myślał.
Deacon objął go ramieniem i po chwili spojrzał na pobratymca, prosto w jego oczy.
- Lawrence - wyszeptał tylko jego imię i ułożył głowę na jego ramieniu.
Następnym razem wykrzyknę też Twoje imię. Przyjdzie czas, przyjdzie na to czas.
Quarion drgnął i zaczął powoli przesuwać dłoń po ciele wampira, by wreszcie dotknąć rany na szyi .
Zaszlochał ostatni raz, już bez łez. I uśmiechnął się.


Post został pochwalony 0 razy
Pon 1:45, 19 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrece spojrzał mu także w oczy gładząc dłonią po boku Quariona i usmiechnał się tylko, nie powiedział nic gdy dotarły słowa Deacona do niego. Wiedział,że kiedyś przyjdzie na to czas i nie miał zamiaru tego w jakikolwiek spoób komentować.
Wyczuwając jednak ruch blondyna zerknał na niego i dojrzał uśmiech i to czego dotyka.
Szloch bez łez... jakie to dobrze znane, ale zupełnie inne taki piękne, słodkie..- pomyślał i usmiechnał się do chłopca miło, czule i wplótł dłoń w jego włosy starając się delikatnie je rozlepić.
Zmęczony... teraz to pewnie jesteś zmęczony... Zaśnij z nami mój słodki kwiecie, w tym grobowcu...- przesłał im obum i poczuł jak ich nasienie spływa mu po udach po nogach Quariona.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez z3phyr dnia Pon 10:52, 19 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Pon 10:51, 19 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Quarion nie patrzył na żadnego z nich. Spróbował sięgnąć drugą ręką do rany na raminiu, tuż nad łopatką, ale omdlała z wysiłku ręka nie dawała sobie rady. Deacon ujął ją i nakierował, by mógł wyczuć również te razy potem przytulił się mocniej do Lawrenca, przytulił chłopca i zamknął oczy wdychając dobrze wyczuwalny i rozróżnialny zapach krwi każdego z nich. I znów miał wrażenie, że podobnie pięknej woni nie czuł jeszcze nigdy.
Zaczął nucić cicho kołysankę w dialekcie, który już dawno przestał istnieć, którym kiedyś posługiwano się w jego stronach. 1500 lat temu a pamiętał to tak dobrze. Czasem nucił to ich stwórcy gdy zasypiał naprawdę głęboko. Gdy nie mógł go usłyszeć.
(Jeśli Lawrence pochodził z niedalekich okolic lub miał taką wiedzę mógł zrozumieć słowa)

Ukołysz mnie, niech sen jawą stanie się
Ukołysz mnie, tak ukołysz
Ukołysz mnie, niech sen jawą stanie się
Ukołysz mnie

Piękne życie z Tobą kotku, to już wiem
Ukołysze Cię do snu, tak jak chcesz
Światło gwiazd świeci na tej drodze
Złoto twych marzeń jest naszym domem
Choćby tysiąc wilków szarpało nas za snu
Będę bronił pragień będąc z Tobą tu
Słowo orenżem mym, Ty pięknym kwiatem
Czasem jestem wiatrem, a czasem pyłem
Senne marzenia muszą stać się prawdą
Codzień staram się, by wszystko zgarnąć
I ten sen się w koszmar nie zamieni
Droga wiedzie zdala od krainy cieni
Zerkam w twoje lico widząc życia iskry
Bo mam tu schronienie a jesteś nim Ty
Kocham jak szalony wiesz i na zawsze
Nie oczami już, a tylko sercem patrzę


Ukołysz mnie, niech sen jawą stanie się
Ukołysz mnie, tak ukołysz
Ukołysz mnie, niech sen jawą stanie się
Ukołysz mnie, ukołysz


To miasto usypia ja znikam razem z nim
Na dnie usycham nad choryzontem tym
Przerywa sny tęsknota szukam Cię
Jesteś daleko, dlaczego pytam gdzie
Czuły szept tylko tyle dziś chcę
Byś była obok lekko kołysała mnie
Smaku łez nie cofne, ale zrobię wszystko
By świat doszczęścił nas liczących na przyszłość
Niszcząc kolejnych kartek tysiące
Patrze jak deszcz znowu na szybie daje koncert
Przechodzi dreszcz, wiem, że zaświeci słońce
Po każdej porze, jest jeszcze bardziej gorące
Czekam aż noc zechce nas porwać
Czekam, to czekanie to już norma
Tyle bym oddał ile byłbym w stanie unieść
Chociaż nieraz nie potrafimy się zrozumieć


Ukołysz mnie, niech sen jawą stanie się
Ukołysz mnie, tak ukołysz
Ukołysz mnie, niech sen jawą stanie się
Ukołysz mnie, ukołysz


Post został pochwalony 0 razy
Pon 11:18, 19 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrence uniósł ich obydwu zaraz po tym jak kołysanka skończyła się używajac lewitacji jak i siły. Nie znał tego dialektu, nie pochodził z tego okręgu gdzie używali go.
A potem nogą odsunał ciezką płyte grobową. By ułożyć ich w niej na czyichś zwłokach.Wział ich ubrania i powrzucał do innego grobu. By w końcu sam ułożyć sie koło nich. Nie było za dużo miejsca, ale to i nawet lepiej. Wszyscy byli przy sobie, a młody Quarion na nich.
Zasuwał wolno płytę i zostawił szaprę by powietrze mogło dostać się do środka, by chłopak nie udusił się, a gdyby ktoś wszedł do krypty nawet nie dojrzałby, że coś jest nie tak.
Dobranoc słodki chłopcze, odpoczywaj dobrze Deacon...- przesłał im i przymknał oczy. Teraz dopiero poczuł, że jest w stanie zapaść w ten powolny letarg, który pozwalał przetrwać im te nudne słoneczne dni.


Post został pochwalony 0 razy
Pon 11:28, 19 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Quarion był już na wpół nieprzytomny, gdy położono go w grobie. Poczuł ten dobrze znany zapach zwłok i to ocuciło go na chwilę, ale nie na tyle, by zdołał się wydostać. Przez myśl przelatywały mu tyko zdania.
Jestem w grobie, położony do grobu... Umarłem... jak ohydnie cuchnę... Jak tu ciemno.. jak ciemno i ciasno... Umarłem... Umarłem tamtej nocy... Nie zobaczę słońca... Jestem w grobie. i Zacisnął jedną dłoń na paśmie włosów Lawrenca, drugą Deacona, a po chwili spał już oddychając najgłośniej z nich wszystkich. Życzeń dobrej nocy nie usłyszał nawet.
Deacon nie powiedział nic więcej i również odpłynął.


Post został pochwalony 0 razy
Pon 11:36, 19 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrence zasnał chwilę po nich, przysłuchując się jeszcze im oddechom, a raczej oddechowi chłopca, bo Deacon podczas letargu był jak martwy. Uśmiechnal się jeszcze przed zupełnym odpłynięciem.
Dla nich czas zdawał się płynąc dośc szybko podczas snu. Wampir miał wrażenie, że ktoś chodzi po krypcie, że słyszy głosy, że ktoś szuka chłopca, ale nie budził się zasypiał dalej.


Post został pochwalony 0 razy
Pon 12:02, 19 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Quarion spał kamiennym snem kompletnego wyczerpania i nawet niezwykłe przeżycia nie wzbudziły z nim snów. Gdy tylko jednak organizł doszedł do siebie na tyle, by móc się wybudzić zrobił to. Ból i specyficzna niezdrowa aura pomogła mu w tym. Otworzył oczy od razu zupełnie szeroko i nagle wszystko spadło na niego w jednej chwili. Nieruchome ciała pod nim, atramentowa ciemność głucha cisza, zapach grobu. Strach i samotność. Próbował się zerwać ale uderzył tylko o wieko. Zachłysnął się powietrzem i wrzasnął na całe gardło z przerażenia prosto do uszu wampirów. Głos miał zachrypnięty,ale niebywale silny. I niebywale rozpaczliwy.
Deacon słyszał to wszystko i w pierwszej chwili zamroczyło go to, później doprowadziło do potwornych męczarni kompletnej bezradności.
Kwiecie... nie... nie krzycz... Błagam Cię... Quarion... Ukochany...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Euro$ dnia Pon 12:12, 19 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Pon 12:12, 19 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrence także usłyszał ten krzyk, ale jeszcze poł godziny dzieliło ich od przebudzenia. Nie mogł się ruszyć nie mogł nawet otworzyć oczy, poruszyć ręką.
Letarg... Cholerny sen... Biedny chłopiec, mój słodki.- myślał, ale nie mogł się otworzyć na nich, na żadnego z nich.
Musiał przeboleć strawić kolejny ból.


Post został pochwalony 0 razy
Pon 12:20, 19 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Quarion wrzeszczał aż do utraty sił długie minuty. Uderzał pięściami w ich ciała z tego szału rozpaczy i strachu. A gdy zdarł już gardło zupełnie zadygotał na nich tak, że nie mógł nawet się podnieść, rzucało nim po całym grobie, od jednej zimnej ściany do drugiej. A gdy i to minęło położył się na plecach na tych nieruchomych ciałach i uniósł drżące dłonie, wymacał szparę. Zaparł się i spróbował ją przesunąć i tym razem krzyczał z wysiłku. Drgnęła tylko o kilka centymetrów. Napięcie pootwierało zaczynające się goić rany. Popłynęła krew i łzy, ale tylko dwie.
- Zimno.. jak mi strasznie zimno - powiedział do siebie, by zagłuszyć tę upiorną ciszę.
To sen, to wszystko był sen... A teraz koszmar... - wmawiał sobie, ale nie potrafił w to uwierzyć.
Deacon wybudził się wreszcie i w pierwszej chwili chciał zerwać się zniszczyć tę krypte, wyrzucić chłopca na zewnątrz, cokolwiek... i dyby nie Lawrence byłby w stanie nawet zaryzykować wyjście na słońce tylko po to by zabić jego strach. Ale otrząsnął się z tego szybko właśnie dlatego że nie był sam. Przytulił chłopca mocno do siebie i pocałował.
- Już dobrze, uspokój się, ukochany - szepnął i wszedł do jego umysłu by trochę ukoić jego myśli. Uporządkować je.


Post został pochwalony 0 razy
Pon 12:37, 19 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrence zamknał się zupełnie, wyłaczył nie myślał nie słuchał, tak jakby rzeczywiście zmarł by tylko nie słyszęc tego zawodzenia. A gdy wreszcie zachód słońca pojawił się na niebie jego ciało drgneło. Pierwszy jednak zareagował Deacon, więc on sam otworzył grobowiec i usiadł. Nie patrzył na nich, ale jego wyraz twarzy wskazywał, że jest zadowolony.
Po chwili powstał i ruszył do drugiego grobu po ubrania. Zaczał się ubierać. Poprawił włosy.


Post został pochwalony 0 razy
Pon 12:49, 19 Lip 2010 Zobacz profil autora
Euro$
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Deacon wziął chłopca na ręce i wyniósł stamtąd, postawił go na ziemi niepewnie, nie do końca przekonany czy utrzyma się na nogach. Złapał swój płaszcz i zarzucił go na niego, przyklęknął, spiął broszą. Wszystko w ciszy, z jakimś żalem.
- Naprawdę mi przykro, kochany. Naprawdę... Czy można odkupić Twój strach? - spytał go, ale Quarion nie odezwał się. Zgarbił się pod ciężarem płaszcza i schylił głowę, zobaczył swoje zakrwawione nogi i raz jeszcze zakrył twarz w dłonie. A potem chwiejnie i na oślep prawie ruszył w kierunku wyjścia. z krypty. Minął swoją taczkę. Potknął się na progu, ale szedł, szedł dalej bez względu na wszystko.
Deacon podszedł do drzwi i otworzył je na oścież i obserwował jego odejście z drżącym sercem. Ale nie zatrzymywał go.
Kocham Cię, Quarionie.- przesłał mu. Chłopiec zaczął biec na te słowa, przewrócił się i znów powstał i znów biegł nieporadnie.


Post został pochwalony 0 razy
Pon 13:12, 19 Lip 2010 Zobacz profil autora
z3phyr
Administrator



Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
Lawrence ubrany już dokładnie z poprawionymi wszystkimi dodatkami odprowadził tylko chłopca wzrokiem. I mimo,że ubolewał nad tym, że tak własnie się żegnali nie odezwał się słowem do Quariona. Spojrzał na pustą kryptę. Pozasuwał groby i dojrzał brak koni. Nie pozwolił sobie teraz na westchnięcie, nie było to już chłopca, przy którym sobie tego nie odmawiał. Zmarszczył tylko brwi, wyglądajać już zupełnie poważniej niż podczas całego tego erotycznego szaleństwa jakie ich dopadło gdy w dzień.
Kiwnał na Deacona nie odzywajac się nadal i wyszedł z krypty gdy na niebie pojawiła się pierwsza gwiazdka.
Musimy znaleźć konie...- pomyślał sobie i poczuł tęsknotę do swojego czarnego rumaka.

Deacon

Deacon ruszył się dopiero, gdy chłopie zniknał mu z oczu.
Niezwykły- pomyślał i wstrząsneło nim po raz ostatni to nieprzyjemne odczucie jego strachu i poł godziny któe zapamieta na długo.
[i]- Może konie pozyczymy od ojczulka, a do niego dostaniemy się o wlasnych siłach? Co powiesz, bracie? - odezwał się już zwyczajnym tonem, może bardziej przyciszonym niż zwykle, ale pogodnym, przestransformował się w białego nietopearza i przeleciał dookoła wampira, uczepił się jego ramienia.

Lawrence

Sam zamienił się w szarego wilka i bez zbędnych słow. I ruszył pędem nie czekajać czy Deacon się go puści czy będzie siedział na jego sierści. Noc byla przyjemnie chłodna. A on gnany tęsknotą za młodym Quarionem, i musem misji, którą nadał mu ich stworzyciel.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez z3phyr dnia Pon 13:58, 19 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Pon 13:22, 19 Lip 2010 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum www.sesyjki.fora.pl Strona Główna » Sesje Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin