Autor |
Wiadomość |
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Jakoś wewnętrznie czuł, że właśnie tak będzie, że Bastian scałuje tą łzę. Nie drgnął nawet, nawet nie dążył do czegoś większego. Sam zamilkł na duższą chwilę i oddychał głęboko zaciągając się zapachem bruneta, uspokająjącym na pewien swój specyficzny sposób.
- Będę mieszkał tu. Sprowadzę Nahię z dzieciakiem... Będe pracował dla niego jak tak bardzo tego chce, ale nie tam, nie w pieprznej Dani... Nie blisko. Chujnia, poprostu chujnia. - mówił cały czas cicho.
A gdyby Bastian się nie odezwał zamilkł by znów i obrócił w jego stronę leżać na boku i przytulił głowę do jego ręki, nie otwierał oczu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 11:27, 26 Paź 2010 |
|
|
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
milczenie zawisło więc nad nimi, ale nie było ciężkie, zupełnie nie. Bastian czasem gładził palcem jego policzek i układał sobie zdarzenia, jakie zaszły z tych strzępków informacji, jakie uzyskał. i powoli wszystko zaczynało do siebie pasować w sposób na tyle zadowalający, że nie musiał już o nic pytać.
- Choć teraz wydaje Ci się to chujnią to tak naprawdę czujesz, że to krok w dobrym kierunku. Nie dziś i nie jutro, ale zobaczysz to niedługo zupełnie wyraźnie. Możesz zamknąć przeszłość.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 11:38, 26 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Symeon nie otwierał oczu słychał go tylko albo słuchał ciszy wcześniej. A gdy Bastian wypowiedział te krótkie zdanie usmiechnał się jednym koncikiem ust i znów jedna samotna łza spłyneła po policzku.
- Battle for the sun...- wyszeptał i razem z tą łzą obiecał sobie nigdy więcej znów nie zapłakać.
Nowy rozdział bez łez, tylko słońce, tylko to. Nie ważne, że będzie pracował dla Oracle, ale daleko od Wolfganga, daleko od powodu smutku, tęsknoty i cierpienia i wtedy będzie łatwiej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 11:42, 26 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Bastian został z nim ile chciał, ile potrzebował. Nie silił się na rozbawianie go, nie miał tego w naturze i cenił to ich ciche porozumienie, ich spokojne milczenie. Z rzadka wypowiadał do niego jakieś pocieszające zdania, ale nie banalne w typie "wszystko będzie dobrze" raczej konkretne rzeczy, które nastąpią, czasem o jego synu, czasem o oddychaniu fińskim powietrzem, łapaniu dystansu. i choć nie powiedział tego sam był najlepszym przykładem, że można w niedługim czasie ułożyć sobie życie na nowo, że to wszystko toczy się dalej, że nie ma tak naprawdę końca i kolejne sprawy spychają stare w odpowiednie dla nich miejsce, gdzie już nie boli, albo boli zupełnie niewiele. nie wiedział jak będzie z Symeonem. Wiedział jak będzie z Tomem, jak było z nim samym.
Pożegnał się i obiecał odwiedzić go jutro. Wychodząc minął się z Atte, który na lekarskiej tacy przyniósł Symeonowi kleik i suchary.
Włączył przycisk bez pytania, a łóżko samo podniosło Symeona do pozycji w której mógł jeść.
- Jeśli czujesz się słabo ja podam Ci posiłek - powiedział bez emocji unikając dość niekomfortowego "pokarmię Cię".
Sym
Symeon zasnął na chwilę gdy bastian był u niego i pierwszy raz były to spokojne sny. Więc brunet został u niego do zachodzącego słońca. A onsam na te wszystki pocieszenia uśmiechał się czasem. Na koniec, gdy Bastian wychodził powiedział do niego.
- Kocham Cię Eddy, dzięki, że jesteś.
Gdy pojawił się Atte, patrzył na niego innym wzrokiem. Zimnym, bez emocji, z ukrytym bólem za tą osłoną chłodu.
- mam siłę, ale możesz to zrobić.
Atte
Atte mrugnął szybciej niż zwykle zaskoczony tą odpowiedzią, ale nie dociekał, czemu mężczyzna chce być karmiony, skoro mógłby zrobić to sam. Zrobił co do niego należało, a było coś w sposobie w jaki to robił i kierował spojrzeniem, że nie odczuwało się tak bardzo dyskomfortu, jaki zapewne odczuwał człowiek niezdolny do zajęcia się sam sobą.
Porcja kleiku była naprawdę niewielka. A po niej wstał, umył ręce i zdezynfekował je. Nie musiał tego robić, ale procedura wymagała by pacjent był przy tym. Potem podzielił twarde pieczywo i podawał mu do ust w małych kawałkach.
Sym
Symeon karmiony z własnej woli nie odczuwał dyskomfortu. Patrzył nawet hardo na swojego sanitariusza, ale nie odzywał się. A gdy miał dostać sucharka odmówił po pierwszym kawałku, gdy skurcz w żołądku spowodował niemożność dalszego jedzenia.
- Dzięki - mruknał i spojrzał na Atte - kawy pewnie nie dostanę... - dodał już bardziej do siebie
Atte
Chłopak odstawił talerz na tacę i przystawił mu chusteczkę do ust, choć oprócz kilku okruchów nie było czego wycierać.
- Dzielny chłopiec - pochwalił go i złagodził nieco skupiony wyraz, a potem wstał energicznie i naciągnął rękawiczki.
- Mam coś lepszego, kofeinę w czystej postaci - powiedział stojąc tyłem do niego. miał włożoną za kieszeń na pośladku kolejną parę lateksowych rękawiczek, z drugiej wystawała taśma pakowanym osobno igieł. Urwał jedną z nich i nasadził na strzykawce, a gdy odwracał się i przysiadał na łóżku, mimo, że wyraz twarzy nie zmienił mu się, można było dostrzec jakąś różnicę.
- Chciałeś wiedzieć co mi się stało.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Euro$ dnia Wto 13:26, 26 Paź 2010, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Wto 11:59, 26 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Symeon gdy dostrzegł znów igłę poderwał się, tym razem nie dal się nabrać jak ostatnim razem na zmianę jaka zaszła w chłopaku, choć nie był pewny czy to znów tym razem tylko gra dla dalszego zabiegu sanitarnego. Wiec w razie gdyby chłopak przy wypowiadaniu słow chciał mu ją wbić złapałby go w nadrastek.
- Chciałem... I te słowa oznaczają,że mi powiesz?- zapytał go patrząc w te zielone oczy, w których może nawet były barwy oceanu czy morza.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 13:24, 26 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Chłopak nie chciał się wbijać, ale ruszył ręką z igłą i jeśli Symeon wtedy go złapał zatrzymałby dłoń i wydał krótkie polecenie "puść mnie".
Uwolniony (oby:P) nie eksponowałby przed nim widoku strzykawki, ale nie bawiłby się też jak z dzieckiem.
- Może. Odwróć się do mnie tyłem - padło tym szybkim, ostro odcinającym sylaby głosem, jeszcze dość młodzieńczym. Z twarzy wyglądał nieco dojrzalej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 13:37, 26 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Puścił go oczywiście i uniósł jedną brew szukając w tym wszystkim jakiegoś podstępu, ale obrócił się na brzuch, ale podpierał się rękami by nie leżeć na ranie brzucha, która była gorsza niż ta z tyłu, Tom miał odwrotnie. Na plecach rana wyglądała gorzej niż ta na brzuchu.
- Morze jest ciemne i szerokie.- rzucił i czekał na wkłucie, nastawiając się na nie, ciągly strach przed iglą robił swoje i świadomośc,że jest tuż za nim.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 13:41, 26 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Gdy Symeon wykonał polecenie Atte szybko zdezynfekował miejsce wkłucia, rozluźnił pośladek naciskając na niego kilka razy i wbił się, szybko, wstrzyknął i wycofał.
Zamiast standardowej pochwały w postaci mrukliwego dość w jego ustach "dzielnego chłopca" zakrył go i wycofał do swojego stanowiska.
- To wszystko - rzucił na koniec, i z charakterystycznym strzelaniem zdjął rękawiczki. Rzucił nimi do kosza i pierwszy raz spudłował. Nie obeszło go to najwyraźniej, zabrał tacę i przykucnął by poprawić swoją niecelność.
A gdy stał już w drzwiach usmiechnął się lekko.
- Miałem Ci powiedzieć, gdybyś miał jakiś problem z wykonywaniem poleceń. - drzwi zasunęły się zanim jego głos przebrzmiał zupełnie. nawet jeśłi chciał coś jeszcze powiedzieć nie wracał się. Symeon został sam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 13:52, 26 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Gdy zastrzyk został wykonany, odwrócił się do niego przodem, spojrzał na pudło do kosza i uśmiechnał się przypominając sobie grę w kosza w policji, jak w lato spoceni umieśnieni gliniarze w czasie wolnej chwili grali na boisku w pełnym upale, bez koszulek zwisajacym ich z tyłu z spodni i wycierajacymi się w nie raz po raz.
Wywrócił oczyma gdy padły ostatnie słowa i rzucił nim chłopak wyszedł.
- Wiedziałem, że nie będzie kolorowo. Twoje oczy tak mówiły!- zażartował, choć nie brzmiało to jak żart, ton głosu byl swobodny. A gdy chłopak zniknał położył się i zamknał oczy.
- Atte Atte.- powiedzial do siebie.- Słodki chłopiec. - prychnał i próbował zasnać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 13:57, 26 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
****************************************************************
Bastian odwiedził Simona następnego dnia tak jak obiecał prowadząc ze sobą tłumacza podesłanego mu przez Valto. Irytowała go w pewien sposób zależność od tego człowieka ale nie narzekał na tę przymusową pomoc. Razem szybko załatwili odsunięcie adwokata z urzędu, a Misha zajął się papierkową robotą.
- jeszcze kawa - przypomniał sobie, a młody Fin usmiechnął się z jakąś nieśmiałością na te słowa. Była to reakcja, której Bastian nie potrafił zrozumieć.
Postali więc chwilę w kawiarni czekając na kawę, każdy swoją, każdy inną i jedną dla aresztanta.
Tym razem rozmowa miała odbyć się w normalnym pokoju do tego przeznaczonym, nie przez kraty.
Gdy weszli do środka kazano im usiąść i poczekać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 14:25, 26 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Simon tego samego dnia od postrzału Symeona nie czuł się najlepiej, bolał go brzuch i to tak mocno, że nie mógł się wyprostować w niektórych momentach. Ale gdy Więc gdy przyszli straznicy by zobaczył się z Bastianem, poprosił o tabletki, conajmniej trzy. Zjadł je popił wodą. I nadal lekko przygarbiony, ale nie tracący nic na swoim kroku i ruchach. Wpuszczono go do pokoju. Machnał wiec ręką Bastianowi nie przejmując się zupełnie tym gdyby któryś z nich chciał podać mu dłoń na przywitanie nie odwzajemnił by tego dobrego tonu. Usiadł na krześle i oparł się przedramionami o blat stołu, tak że pochylenie sprawiało,że czuł się lepiej.
- Hello English people! - zawołał, przypuszczajac, że tłumacz jest właśnie jakimś anglikiem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 14:36, 26 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Bastianowi nie było tego dnia do śmiechu, zupełnie nie. Miał służbowy wyraz, uśmiech wystudiowany, przyklejony do twarzy. Oczy maskowały całkiem dobrze zmartwienie, nie było w nich odrobiny rozkojarzenia, które czuł w sobie. Powiedział dzień dobry po angielsku i podsunął mu kawę.
Pierwszy odezwał się tłumacz.
- Witam. Nazywam się Bjarne Kallis i będę tłumaczył państwa rozmowę na język duński. Mam nadzieję, że wyraża pan swoją zgodę - zwrócił się do Simona ugrzecznionym tonem, ale gdy nie mówił jego twarz zastygała w dość złowrogim wyrazie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 14:44, 26 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Simon chwycił kawę i zlustrowal ją podejrzanym wzrokiem. A gdy tłumacz się odezwał zrobił jej łyka i z takim samym ugrzecznionym wyrazem twarzy odpowiedział.
- Siur, siur... - specjalnie akcentując wymowe w sposób jakby mowił to japończyk swoim szczebiotliwym akcentem. A potem również spoważniał.
- Dobra, zaczynajmy, bo trochę mnie w wiezieniu podtruli i nie najlepiej się czuje, kumkasz?- powiedział do niego zupełnie inaczej po Fińsku zupełnie pdoobnym głosem i tonem,w jaki mówił Symeon.
Po tym znów zrobił kilka łyków kawy dmuchając w nią wczesniej by była chłodniejsza.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 14:48, 26 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Bjarne powtórzył jego słowa, przy ostatnim uśmiechnął się. Bastian słuchał go a jednocześnie cały czas postać Simona przykuwała jego spojrzenie w zupełnie inny sposób, z każdą chwilą stawało się to coraz bardziej frapujące.
I gdy zdał sobie sprawę, że to, co nazywał sobie w myśli "niebywałym" było tak naprawdę rzeczywistością i on usmiechnął się, ale zupełnie inaczej niż obaj Finowie. Smutno, a jednak przebiegle.
- Badania, które wykonano na zlecenie brata zamordowanego Charlesa van der Deckena, Vincenta, którego jestem prawnym pełnomocnikiem, wykazały jasno, że Twój genotyp nie różni się w sposób na tyle znaczny by techniki badawcze zastosowane przez helsiński zakład medycyny sądowej okazały się wystarczające do wykrycia tych subtelnych niuansów. Jednym słowem dowody, którymi dysponuje prokuratura, wskazują jasno na Ciebie.
Tłumacz powtórzył to wszystko uprzejmym tonem patrząc jednak Simonowi prosto o oczy. W tym czasie Bastian wstał i zapalił papierosa w cygarniczce.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 15:06, 26 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Simon słuchał tego wszystkiego z obojętnym wyrazem twarzy i dopiero gdy Bastian podniósł się i wyciągnał papierosa uniósł brwi w wyrazie zadowolenia i klasnał w dłonie mówiąc>
- Good point!- i sam wyciągnał papierosa zapalił i znów podparł się na przedramieniu jednej ręki, bokiem , by druga mógł swobodnie palić i po którymś zaciągnięciu się uśmiechnał wrednie.
- Super, tyle to mogłem się domyślić. Ale, z tego co mi wiadomo, chodziłem do szkoły uczyłem się, jesli byście może czasami zwątpili w to, bo może nie wyglądam. - uśmiechnał się wyszczerzając zęby, po czym kontynował.- Takie samo DNA, może mieć jedna osoba na ho ho ho, bądź zdarza się to w przypadku bliźniąt. I powiem wam, jasno i wyraźnie. Nie mam bliźniaka- wzruszył bezradnie rękami, a twarz skrzywiła się w bólu. więc zaniechał zbędnych ruchów.
- Więc wasz Vincent podsunał fałszywe dowody! Tylko skąd miał moje próbki...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 15:13, 26 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
- Nie przerywaj mi, to była pauza dla tłumacza - odezwał się brunet, a Bjarne złagodził to nieco widocznie rozbawiony zachowaniem Simona mówiąc mu, by na razie poczekał. Słowa Simona przetłumaczył słowo w słowo.
- Powiedziałem, że metody helsińskiego centrum są niewystarczające. Nie po to bawiłem się z Toba przy kratach, żeby oddawać je do tak słabo wyposażonego laboratorium - przerwał na chwilę i przez myśl przeszedł mu Symeon, jego tekst o tym, że nikt nie będzie płacić za jego winy. A potem Misha, który powiedział to, co wiedzieli wszyscy zajmujący sie ta sprawą z ramienia oracle. Ze kozioł ofiarny w takiej pewnej czystej postaci to jak dar z nieba. Odwrócił się i oparł o ścianę milcząc długi czas, wprawiając swoich rozmówców być może w zakłopotanie, nie wiedział, nie patrzył im w oczy. Fin dawno już powtórzył jego słowa i czekał na dalsze, nie sądząc, by to był koniec.
Ale Bastian milczał i patrzył, tylko tyle.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 15:24, 26 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Simon palił papierosa słuchajac fińskiego i uśmiechał się na samą myśl jak ładny jest to jezyk. A gdy Bast nie odezwał się, zagasił papierosa o stół i napił się kawy. Patrząc na czarnowłosego cały czas.
- Więc skoro miałem Ci Trust, to może teraz zrobisz wszystko bym stąd wyszedł do przyszłego tygodnia. Wiesz musze zarabiąc na chleb. - powiedział do niego nie patrząc na drugiego Fina. - Skoro wiadomo, że jestem niewinny. Więc macie takie zajebiste laboratorium... To macie też może zajebistych prawników... - powiedział a po chwili konsternacji wypalił.
- Czekaj czekaj, wiecie kto zabił tego całego barmana? nawet nie piłem jego drinka o którym Ci pieprzeni strażnicy napieprzają.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 15:32, 26 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
- Kto Ci powiedział, że jesteś niewinny? - mruknął tylko po raz pierwszy zły na siebie za to palące uczucie wewnątrz.
Kurwa Sym, gdybyś teraz nie walczył o życie, czy byłoby tak samo? - myślał ale nie przelewał tych myśli w spojrzeniu czy tonie.
- Kto Ci powiedział, że szukam dowodu na Twoją niewinność? Kto Ci powiedział, że gdy ktoś mówi trust, to masz trust? I skąd te wszystkie pomysły o tym, że jesteśmy dobrymi ludźmi, którzy chcę Ci pomóc? - uśmiechnął się, ale wyglądało to niemal jak odbicie bolesnego grymasu, jakby jego też zabolał brzuch.
Bjarne zawahał się, ale ponaglony ostrzegawczym spojrzeniem powiedział to wszystko po cichym westchnieniu.
Zanim skończył komórka Bastiana odezwała się, a on odebrał natychmiast i niemal wybiegł z sali przesłuchań. Trzasnął drzwiami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 15:43, 26 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Simon spojrzał na Bastiana wcale niewzruszonym tonem. Pokazał mu fucka za nim tlumacz powtórzył mu te wszystkie obelgi.
I zanim Bast wybiegł odebrać telefon Simon zaśpiwał mu kawałek piosenki, która wtedy zaspiwał mu gdy wychodził.
-I look in your angel eyes- i odnosiło się to do słowa Trust. Reszty nie skomentował.
Wierzył w swoja niewinnośc nawet bez ich pomocy, i liczył na to, że prędzej czy później wyjdzie to na jaw.
Choć wolałbym by było to prędzej...- pomyślał i wstał.
- Powiedz mu, że nie chce mi się z nim gadać, gdy widac jak na dłoni, że udaje,że wszystko jest ok, choć myślami jest w czarnym piekle. - rzucił do tłumacza i wstał ruszajac do drzwi. I zapukał by strażnicy go wypuścili.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 15:50, 26 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Bastian nie miał zamiaru wracać, nie zaczekał nawet na Bjarne. Wziął pierwszą lepszą taksówkę i po półgodzinie toczył już kolejną uszczypliwą rozmowę z Valto.
Nie udało mu się tego dnia zobaczyć z Symeonem ani Tomem, nie chciał widzieć się z Mishą. I ze wszystkich osób o których pomyślał, gdy było już naprawdę źle wybrał Luigiego. Było już późno, Helsinki tonęły tylko w miejskich światłach a zachmurzone niebo przybrało dziwnego, pomarańczowego koloru. Patrzył w nie z okien hotelowego pokoju. Nie chciał wracać, nie chciał widzieć się z nikim skażonym korporacyjnym myśleniem. I nie liczyło się, że on sam taki był.
Luigi, odbierz...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Euro$ dnia Wto 16:15, 26 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Wto 15:57, 26 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Był to czas kiedy długa noc zamieniała się miejscami z długim dniem. DLatego tez można było rozróżnić dzień od nocy i noc od dnia.
Simon wrócił do swojej celi z kawą, która kupił mu Bastian i nie kład się trawił ból.
A po chwili nawet udało mu się zasnac w takiej podpartej na łokciach głowie, pozie.
Luigi kapał właśnie swojego kota, który nie przepadał za tym i wyrażał to w każdym pomruku i wielkich wytrzeszczonych oczach, do czasu kiedy nie zadzwoniła komórka i kot korzystając z nieuwagi swojego pana wyskoczył z wanny ochlapując wszystko co było w koło.
- Vincent ! łap go!- krzyknał do swojego faceta i odebrał telefon po czwartym czy piątym sygnale. Wiedział, że to Bastian, tylko dla niego, Vinca i Williama miał inny dzownek.
- Słucham Cię?- zapytał opierajac się biodrem o pralkę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 16:04, 26 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Vincent stanął naprzeciwko kota zagradzając mu drogę i przygarbiając się jak w westernie.
- Jesteś dobry, Snowy... Ale ze mnie tez szybki skurwiel - powiedział do kota i przebrał palcami uśmiechnięty złowrogo. Przyczajony i gotowy do akcji.
Bastian słysząc głos Lu poczuł, jak całe napięcie z niego opada, że jest w tym coś tak niezwykłego, że aż musiał przysiąść. Dopiero teraz zmęczenie dopadło go zupełnie z całą swoją siłą. Rozluźnił krawat i zdjął go przez głowę.
- Luigi. Dobrze Cię słyszeć. Naprawdę - powitał go i szczerym tonem przekazał cały ten stan, który musiał dusić w sobie cały dzień. - Miałem ciężki dzień. I mam ciężką decyzję przed sobą. Chciałem z tobą pogadać, bo mnie leczysz swoim słodkim głosem. - uśmiechnął się do swojego odbicia w szybie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 16:13, 26 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Snowy warknał na Vincenta ostrzegawczym przeciągłym mruknięciem i zamachał nerwowo ogonem. I rozejrzał się by jakoś wyminąc Vinca, ale nie ruszał się z miejsca, czekajać na słaby punkt kasztanowłosego.
Luigi uśmiechnał się i tym włąśnie swoim ciepłym cichym głosem, ale z drugiej storny zupełnie dojrzałym zapytał Bastiana.
- Wiesz, że możesz dzownić kiedy chcesz. Więc co się stało?- zapytał go i wychodząc złapał Kota tym razem on korzystając z jego zaskoczenia i wrzucił go do wanny.
Odsunał na moment słuchawkę od ucha i spojrzał w Vinca oczy.
- Okąpiesz go?- zapytał szeptem, którego Bast nie mogł usłyszęc.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 16:41, 26 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Vincent jęknął boleśnie i podszedł do Lu kładąc dłonie na jego policzkach.
-I co zrobiłeś, co zrobiłeś, głupi Ty? Nie wiesz, że nie wolno się wtrącać do honorowych pojedynków? - potrząsnął jego głową, żeby się opamiętał, wszystko w żarcie a na koniec cmoknął go w usta.
Nie odpowiedział na jego pytanie, pochylił się po prostu nad wanną i zabrał do roboty.
Bastian słyszał cały ten występ i choć Vinc nie wzbudzał w nim nigdy cieplejszych uczuć tym razem własnie tak się stało.
- Nie mów Vincentowi. Symeon leży w szpitalu, nie wiem kiedy... czy z tego wyjdzie. Tom to samo. Zwariowany świat, Luigi, naprawdę. I w tym wszystkim mam w rękach los człowieka. nie mogę się skupić, nie myślę jasno.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 17:05, 26 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Luigi nie mogł się nie uśmiechnac gdy padły te słowa od Vincenta choć własciwie zazwyczaj miał własnie powazny zamyślony wyraz twarzy. Oddał pocałunek i ruszył do salonu siadając w fotelu i słuchając tego wszystkiego i wyprostowało go to i pozostały uśmiech zniknał gdzies tak szybko jak się pojawił. Usiadł już zupełnie normalnie, a nie na wpołleżaco i patrzył na słoneczne francuskie niebo.
Chwilę milczał analizując sytuację.
- Wiesz, że powinienem mu powiedzieć, bo Vincowi zależy na... Na nim, tak jak mi na Tobie. Cieżka sprawa, skarbie. - powiedział niepewnie i jeszcze ciszej niż wczesniej by chłopak w łazience nie słyszał tego wszystkiego. - Z tego co pamiętam gdy byliśmy razem, zawsze te wasze sytuację były cieżkie i trzeba było potrafić zachować zimną krew. I wiem, że to potrafisz skarbie. Wiem to. Tylko ogarnił trochę. - powiedział mu i cmoknał mu do słuchawki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 17:12, 26 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
- Wstrzymaj się kilka dni, gdy będę już wiedział dokładnie... co i jak. Dam Ci znać, gdy sam będę coś wiedział. Trzymają mnie tu na dystans, wszystko wiem z drugiej ręki. Średnio to znoszę, Luigi. - powiedział i jakoś dopiero teraz uderzyła g możliwość, że być może nie będzie miał dla Vinca dobrej wiadomości. Otrząsnął się, jakby szarpnął nim zimny wiatr.
- Dokładnie tak, muszę się ogarnąć, dlatego właśnie dzwonię. I już mi lepiej, kochany.
Nie pytał Lu o konkretne rady, poza tym wiedział, co miałby do powiedzenia w sprawie Simona.
- Gdy wszystko to się skończy będę potrzebował spotkania z Tobą - dodał już lżejszym tonem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Euro$ dnia Wto 17:25, 26 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Wto 17:22, 26 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Luigi wysłuchał go znów nie przerywając mu.
- Jasne nie powiem mu. Ale informuj na bierzaco nawet przez smsy.- powiedział. - Ale znajac symeona i Toma wiem ze to twarde bestie. I niedlugo wszyscy bedziemy sie z tego smiac. - a po slowach o spotkaniu usmiechnał sie lekko - kiedy tylko zechcesz skarbie - dodal slodkim namietnym glosem jakiego czesto uzywal od czasu bycia z Vincem, wslasnie w takich sytuacjach gdy chcial komus dac do zrozumienia ze nie ma przeszkod i jest chetny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 18:55, 26 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Bastian uśmiechnął się na dźwięk tego głosu i poczuł jak przyjemne ciepło rozlewa się na jego sercu i promieniuje na całe ciało. i wiedział, że to czysta emocja, ale ciało reagowało na nią, jakby wypił coś rozgrzewającego.
- jeśli Vinc będzie bardzo chciał, to może się do nas przyłączyć - powiedział dwuznacznie, a właściwie dość jednoznacznie lubieżnie i poczuł, że jest nieźle, zupełnie dobrze, że zaczyna być sobą. Ale tym lepszym sobą, którego wzbudził w nim Luigi. Nikt, nawet Symeon, nie działał na niego w ten sposób.
- Do zobaczenia, Luigi. Bedę o Tobie myślał przed zaśnięciem - powiedział i rozłączył się.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Euro$ dnia Wto 19:00, 26 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Wto 18:58, 26 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Luigi zaśmiał się i cmoknał mu na pożegnanie do słuchawki. A potem odłożył telefon na stolik koło fotela z wbudowaną lampką i zamyślił się do czasu kiedy nie usłyszałby, że Vincent i Snowy wychodzą z łazienki. Kot oczywiście używał swojej tajnej broni czyli pazurków do wyswobodzenia się z wanny. Ale Lu zakupił specjalne rękawice które przed tym chronią.
- I jak Ci poszło z tym diabłem?- zapytał rudego, wyzwalając w sobie uśmiech widząc zmokłego kota, któryt wskoczył na najwyższy stopień drapaka by tylko się od nich uwolnić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 19:10, 26 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
- Jak widzisz, pokonałem bestię - powiedział z dumą i wypiął pierś. był niemal tak mokry jak Snowy, ale błysk w oku zdradzał jakieś niezaprzeczalne samozadowolenie.
- Chyba należy mi się jakąś nagroda. Zwycięzcy już tak mają - uśmiechnął się cwaniacko i otrząsnął głową jak mokry pies chlapiąc Luigiego, zbliżając się do niego specyficznym krokiem, jak zawsze, gdy chciał być góra.
Jeszcze tego samego wieczora Bastian zadzwonił do Mishy i poinformował go o zmianie planów, o tym, co ma zrobić. Słuchał jego ponurego głosu, potem już tego podburzonego, niedowierzającego, ale nie sprzeciwiał się i następnego dnia zrobił co do niego należało załatwiając spotkanie w trybie nadzwyczajnym z prokuratorem Navarrą.
Dało to bastianowi wolna rękę w sprawie wpłacenia kaucji.
Wszystko to było załatwiane bez informowania Simona, zupełnie za jego plecami.
Ale gdy wypuszczali go z aresztu Bastian czekał po przeciwległej stronie ulicy, w ciemnych okularach paląc papierosa. Był w czarnym garniturze, ale wyglądał zupełnie swobodnie. Marynarkę trzymał w ręce, koszulę miał niedopiętą a krawat zupełnie luźny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 19:19, 26 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Pozwolili Simonowi wziąc prysznic, co prawda nie dostał żelu i pachniał zwyczajnym mydłem co zniesmaczyło go lekko, ale nie narzekał, bynajmniej tym razem. Dostał do ręki swoje rzeczy, czyli klucze, swoje papierosy, okulary przeciwsłoneczne, które założył do razy na oczy, odpalił papierosa i wydmuchnał z mina zwycięscy przed siebie.
Spojrzał przed siebie i dostrzegł Bastiana, pokiwał głową z uznaniem i skłonił sie przed nim jak ksiaze przed ksiezniczką.
A potem ruszył w swoją stronę krokiem którym mógłby zwojowac świat.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 19:29, 26 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Bastian obserwował go ze spokojem, nie pokazując na twarzy nic, a okulary skrywały błysk, jaki wywołały w nim te gesty, krok, cała jego osoba. I choć w pierwszej chwili miał zamiar go zgarnąć, poprzebywać z nim tylko z czystej ciekawości, tak teraz, gdy Symeon i Tom nie zostali jeszcze wybudzeni po prostu chciał widzieć na własne oczy, że ta sprawa jest zakończona. Reszta była tylko ciekawostką, dziwnym niuansem, który z punktu widzenia firmy nie miał żadnego znaczenia.
Palił więc spokojnie patrząc, jak sie oddala.
Kiedyś Was poznam. Kiedyś... a może nie. Będziesz wiedział, kto zabił. Nie można Ci ufać - pomyślał zatrzymując wzrok na tych rozkołysanych biodrach. I przypomniał sobie jak tęsknił za Symeonem właśnie takim, swobodnym, rozkołysanym jak kiedyś.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 19:42, 26 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Simon nie zatrzymywał się a gdy zobaczył wolną taksówkę zatrzymal ją i dopiero wtedy odwrócił się w stronę Bastiana po raz ostatni.
- Angel Eyes!- krzyknał do niego po fińsku by nie zrozumiał i wsiadł do taksówki, która odjechała by zawieźc go do Espoo. Nie odzywał się praktycznie cała drogę do kierowcy, chyba tyle by go nakierować, albo on sam coś tam zagadał. A gdy wreszcie znalazł się pod swoim mieszkaniem odetchnał z wyraźną ulgą. Brzuch go nie bolał bo nażarł się tabletek. A gdy przekroczył próg mieszkania polazł od razy do łozka spać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 19:59, 26 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
**************************************************
Kolejnego dnia Bastianowi nie robiono problemów a wizytami u Symeona. tym razem jednak rozmawiał najpierw z Tomem.
Widział w nim echa wszystkiego, co obserwował u Symeona, dostrzegał jego zmianę. Ale Tom był Tomem, był zdolny do zniszczenia kogoś kogo kochał, był zdolny tak naprawdę do wszystkiego, i potrafił to udźwignąć. Nie dopuszczał nikogo do swojego bólu. Nie odkąd Jonathan popełnił samobójstwo. Al znał go jednak dobrze i wszystkie drobne oznaki dawały mu dość jasny obraz jego stanu.
- Zabraniam Ci gadać o mnie z Symem - rzucił na koniec, gdy brunet zbierał się juz do wyjścia. On też wiedział, wiedział aż za dobrze, że nie potrafi grać.
Bastian kiwnął głową i udał się do pokoju Symeona. Wszedł stanowczo, przynosząc ze sobą zapach męskich perfum, herbaty earl grey i Toma, który uścisnął go na pożegnanie.
- Już niedługo, Symeon. Słyszałem, że już jesz normalnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 20:35, 26 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Symeon miał zarost kilkudniowy, który postarzał go znacznie. Dla osob, które go nie widywały za często mogł być nawet nie do poznania, zwłaszcza że on sam nie zapuszczał nigdy brody.
Gdy Bastian wszedł skupił sie tylko na zapachu jego perfum.
- Mam nadzieję, bo dostaje pierdolca... Sam wiesz, że nie nawidze przebywac w szpitalach, obojętnie pod jaką postacią.- powiedział mu i westchnał teatralnie. I mimo, że to było wymuszone było mu nawet lepiej. Wieczorem planował zadzownić do Vincenta... Jedynej osoby właściwie nie związanej z Oracle, która według niego nadal była jego chłopcem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 20:42, 26 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Przyjrzał mu się siadając na krześle na którym siadywał Atte gdy zajmował się Symeonem.
- Poproś sanitariusza, żeby Cię ogolił. W ogóle zauważyłeś, że Oracle to wylęgarnia zajebistych potencjalnych kochanków? - rzucił lekko zaczynając tę rozmowę i obdarzył go przyjemnym ciepłym uśmiechem, bez cienia tego złego, diabelskiego błysku. Nawet dla Symeona ten sentymentalizm był niezwykły, jedynie może Luigi mógł go lepiej kojarzyć.
- Mam Coś dla Ciebie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 20:49, 26 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Symeon prychnał.
- A co wyglądam bardziej męsko od ciebie?- zapytał go prowokująco, ale szybko spowazniał. Nie znał tego uśmiechu u Bastiana, ale nie zaprzątał sobie tym głowy, nawet właściwie nie wpadł na to by móc zapytac skąd ta zmiana.
- Ho ho, prezent na dzień dziecka? Co prawda za jakiś niecały miesiąc, no ale...- powiedział i spojrzał mu w oczy.
bast
Bastian spoważniał również, przymknął nieco powieki i wyciągnął z eleganckiego skórzanego portfela dość duże, ładne zdjęcie Simona uśmiechniętego, ale nie wyszczerzonego z włosami postawionymi do góry. Nie pokazywał go jeszcze blondynowi.
- Musisz mi jednak zaufać i słuchać wszystkiego co Ci powiem - powiedział poważnie, nie wymagał obietnicy, słowo było słowem - Musisz pozwolić mi zadecydować o pewnych sprawach. Wiem, że tego nie lubisz. Ale tak musi być. Dobrze?
Sym
Symeon wział od niego zdjęcie i przyjrzał się twarzy podobnej do swojej, kształcie oczu i ust, uśmiechu, tylko kolor włosów i oczu się nie zgadzał. Zmarszczył brwi w skupieniu i wiedział, że widział już tego osobnika u Bastiana na komórce. Ale te podobieństwo go zaskoczyło. Spojrzał na bruneta i zadał nieme pytanie " co to kurwa ma znaczyć?"
A potem odezwal się zupełnie pewnie.
- Wcale się nie dziwie, że go zamkneli za mnie... - rzucił. - Nie wiem czy mogę Ci pozwolić zadecydować o pewnych sprawach, zalezy jakie one będą. - powiedział mu.
Bast
- Żeby dostać prezent, musisz mi na to pozwolić. Wydaje mi się, że po tym wszystkim chyba zasłużyłem na twoje zaufanie, co, kochany przyjacielu? - pozwolił mu trzymać zdjęcie i czekał na odpowiedź mając niejasne uczucie, że tak już będzie zawsze, że Symeon będzie się wzbraniał przed opieką.
- Jeśli nie posłuchasz przyjaciela, będziesz musiał posłuchać szefa.
Sym
Westchnał i spojrzał na zdjęcie Simona.
- Powiedz jak się nazywa a wtedy, wtedy się zastanowie Eddy.- powiedział do niego i czekał na reakcję, nie patrzył mu w oczy patrzył w oczy Simona, które wydawały mu się tak znane, ale zupełnie jednak nie. Błysk był ten sam jak w jego oczach jeszcze za czasu kiedy był własnie z Bastianem,
Bast
- Simon Hautamaeki - rzucił tylko nie spuszczjąc wzroku z jego twarzy, zarówno przed jak i po tym gdy wypowiedział jego nazwisko. Mówił poważnie, minę tez miał nieco bardziej służbową niż zwykle. Miał ochotę westchnąć, powiedziec mu, że znów wszystko jest tak samo, że znów powodują u siebie jakiś dyskomfort tą relacją, ale milczał czekając na decyzję.
Sym
Nie sądził, że mogłby znac nazwisko jakie wypowie Bastian skoro nie rozpoznawał tego czlowieka wcześniej, ale gdy padło to nazwisko twarz Symeona pobladła znacznie, oczy wyrażały niedowierzanie, zaskoczenie. Podniósł wzrok na bruneta, potem znów spojrzał na Simona.
- O kurwa!- wyrwało mu sie i nagle wszystkie obrazy wyparte wczesniej z umysłu powróciły jak film.
- Na zawsze przyjaciele...- powiedział, wyszeptał właściwie. - Kurwa Bastian... znam go, znam go... - mówił i zasmiał się jakimś nieswoim głosem, niezupełnie histerycznym ale nie normalnym
Bast
nie okazał zdziwienia, nie po tym małym śledztwie, które razem z Mishką przeprowadzili w Espoo i Helsinkach. Jednak reakcja Symeona i każda z tych nowych reakcji wzbudziła jego zainteresowanie, może nawet jakiś rodzaj troski.
- Tak, a teraz jaka jest Twoja decyzja?
Sym
Prychnał.
- Musze się z nim spotkać, kumasz? Nie widziałem go... z ponad 20 lat. Bastian... To jest niemożliwe. Mój najlepszy przyjaciel z dziecinstwa. - ucieszył się i wreszcie wszystkie sprawy z Tomem, znikneły, albo zeszły na naprawdę daleki plan.
- Simuś... Sim...
bast
Bastiana zaczęło to irytować. Może dlatego, że myślenie korporacyjne zawsze było w nim głęboko zakorzenione i odpowiadanie na zadane pytania stanowiło dla niego jakąś naturalną kolej rzeczy
- Zobaczysz się, Symeon, byc może. A teraz skup się, zadałem Ci pytanie, pamiętasz? - przystopował go nieco i ścisnął jego dłoń, by się skoncentrował.
- To przestała być dziecięca przeszłość. A ja postawiłem na szali naprawdę wiele, więc... nie ignoruj mnie teraz.
Sym
Fakt, słowa Bastiana przystopowały tą fascynację i spojrzał mu w oczy, ale trzeźwość myślenia nadal została.
- CHcesz bym Ci pozwolił na coś czego jeszcze mi nie powiedziałeś. Nie wiem. Nie mogę się zgadzać na coś o czym nie mam zielonego pojęcia nie sądzisz? To tak jakby ktoś powiedział mam coś dla ciebie, ale się zgódź. Zgadzasz się a on Ci wbiaj nóż w plecy. - rzucił, ale po chwili pozałował tych słow. - Dobra nie ważne. Rób co musisz... Ostatnio nie mam nic do gadania odnośnie swojej przyszłości.- burknał niezadowolony, ale już nic wiecej nie powiedział.
Bast
wstał cofnięty jego słowami, jakby odepchnął go fizycznie. Zrobił krok w tył i znów był Alem, dla Symeona było to łatwe do wyłapania, wyprostował się, jego twarz nabrała surowych rysów, włożył dłonie do kieszeni i przekrzywił głowe w jedną stronę, po chwili pokiwał ją z niedowierzaiem.
- Pomyśl co przed chwilą powiedziałes. i do kogo. i zastanów się chwilę. Cóż za porównanie, cóż za zaufanie... Kochaj mnie kochaj Symeon i powtarzaj mi to często, zebym przypadkiem nie zapomnial przy okazji takich czy podobnych tekstow z twojej strony
Sym
Obdarzył go zimnym spojrzeniem i faktycznie wyłapał tą zmianę i podniósł się po siadu. Nie obchodziło go że nie było tu sanitariusza wstał z łozka i stanał na przeciwko Bastiana, teraz Ala.
- Nie o to chodziło, dobrze o tym wiesz. Nie łap mnie za słowka. Bo i tak wiem, że jeśli się na coś nie zgodze a jest to odgórnie powiedziane przez Oracle to nie mam nic do gadania, ty czy ja... i kazdy mniej znaczący człowiek. Sam, sam powiedziałeś, że mogę posłuchac ciebie bądź szefa... I przestać być tak tak cholernie służbowy wkurwia mnie to... naprawdę.
Bast
- idiota - mruknął i szybko chwycił go za ramiona i pchnął w tył usadzając na łóżku, ale nie puszczając go, wręcz przeciwnie, nawet zaciskając jeszcze pardziej palce.
- posłuchasz, Symeon, posłuchasz, nie ważne kogo. Ale ten cholerny brak zaufania okazujesz teraz mnie, patrząc mi w oczy, podważasz rzeczy, które są we mnie nie zachwiane. Więc przestań, bo wkurwia mnie to...naprawdę - puścił go dopiero teraz i opadł na krzesło a potem po chwili odezwał się do niego spokojniej.
- Ten człowiek został zatrzymany nie tylko z powodu podobieństwa, ale jednoznacznie odpowiadajacemu genotypowi z próbek DNA które zostawiłes za soba. Bliźniaczo podobny. Bo jest Twoim bratem bliźniakiem, Symeon.
Sym
Cmoknał go w nos i powiedział w połowie jego wypowiedzi, zaraz przed tym nim padły słowa o bliznaku
- Kocham Cie Bast.
A gdy padły tamte słowa zmazały mu uśmiech z twarz.
- Co ty gadasz? - wydusił z siebie. - Był moim sąsiadem, nie mogł być moim bliźniakiem przecież mój starszuek by mi pwiedział, matka czy chuj wie kto jeszcze. To nie możliwe. Bast... - mówił by poteirdził to wszystko. - Wkręcasz mnie teraz za tą chwilową słabośc. Co prawda fakt, w dzieciństwie byliśmy podobni, ale bez przeasdy.
Bast
Bastian nie przerywał mu, ale pokiwał głową gdy tylko padły słowa o wkręcie. a potem założył nogę na nogę i poczuł jakąś chęć na papierosa. opanował się jednak dość szybko.
- Risto nie wiedział o niczym a Twoja matka... sam rozumiesz... Wiem, że to prawda, bo osobiście zająłem się tą sprawą, dotarłem do kobiety, która odbierała poród. Urodziłeś się pierwszy, potem on. Twoja matka zostawiła go tej połoznej, która zajeła się adopcją przez ta druga rodzine. To prawda.
Sym
Symeon sluchał go i nie mogł w to uwierzyć choc wiedział, że to prawda, że Bastian pod tym względem wcale by go nie oszukał.
- Byliśmy tacy pdoobni we wszystkim. Nasi rodzice się kumplowali, nawet bardzo. Do czasu dnia jego przeprowadzki. Mielismy wtedy po 10 lat. Obudziłem sie z złym przeczuciem, że stanie sie coś złego. I własnie tamtego dnia Sim powiedział, że jego starzy się przeprowadzić chcą, ale nie powiedzieli mu dlaczego. Że w niedziele. A widzieliśmy sie w piątek. W sobote... Przyjechaliśmy z moimi rodzicami pod naszą chatę w centrum a on juz siedział w samochodzie. Podszedłem tam... Dotknałem szyby i obiecalismy sobie przyjaźń na zawsze. A potem... nawet nie miałem jego adresu. Nie widzielismy sie... A gdy moja matka poepłniła samobójstwo, przestałem myśleć o przeszłosci o o Simonie... Robilismy zawsze wszystko, chrowalismy razem, bolało nas coś razem... Było to dzien, ale. Bylismy dziecmi. Tylko kolory oczu i włosy nas rózniły. I pamietam że miałem wtedy psa, a raczej dwa psy. Bucza i Mada. Mad został ze mną, Bucza starzy oddali Hautamaekim... Psy były tak podobne,ze tylko własnie kolory oczu i siersci w jednym miejscu miały inny. Były to bernardyny mieszane z malamutami...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez z3phyr dnia Wto 22:59, 26 Paź 2010, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Wto 21:04, 26 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Bastian wysłuchał go i z każdym słowem jego oczy nabierały coraz więcej ciepła i zrozumienia. Nie prawdziwego, nigdy nie poznał takiego uczucia, nie miał takiej przyjaźni, nie miał brata, poza tą groteskową więzią z Tomem. Ale słuchał tego jak ładnej baśni i w pewnym sensie ten cały bunt, który odczuwał przed wyciągnięciem go z aresztu, minął. Nie wiedział na jak długo, ale miał nadzieję, że już na zawsze.
- Gdy go odwiedziłem narzekał na brzuch. Wygląda na to, że niewiele się zmieniło, Symeon.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Euro$ dnia Wto 23:12, 26 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Wto 23:08, 26 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Symeon zaśmiał się i poczuł jak go zabolał żoładek.
- Przejebane Bast, przejabane jak chuj. Nigdy bym nie przypuszczał. - powiedział i pokiwał głową w niedowierzaniu.
- Ciekawe czy dziecięca przyjaźń zostaje głeboko, głeboko zakorzeniona i takie uczucia zostają na zawsze.- powiedział. - pamiętam jak zawsze rzucał sie na mnie i mnie przewracał. - uśmiechnał się pod nosem.
- Brat bliźniak... nigdy bym nie przypuszczał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 23:18, 26 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Westchnął ale nie cieżko, raczej jakby potrzebował świeżego powietrza, bo to mleczne światło przyprawiało go o specyficzne uczucie senności, ciężkości ciała. A może jednak było to coś innego?
- Posłuchaj mnie jeszcze. Wyciągnąłem go z więzienia, dowiodłem jego niewinności, Misha go wybroni na rozprawie. Ale jest to moja samowola, nie wiem, co z tego będzie. Nie wiem, czy te uczucia przetrwały, pewne jest to, że gdy on się o tym dowie będzie już wiedział, za czyje przestępstwa siedział. Więc spotkasz się z nim, obiecuję. Ale nie teraz, nie dopóki nie będę go pewny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 23:23, 26 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Symeon złapał go za rękę i ścisnał ją lekko. Usmiechnał się do Bastiana.
- W porządku kochany, w porządku. - powiedział i sam odecthnał z ulga. Opadł na łozko z jakąs wnnetrzną lekkością i nawet rany przestały na chwilę boleć go tak jak jeszcze przed chwilą.
- Miałeś rację, wszystko zmierza do dobrego zakonczenia, wszystko... Kochany Bast...- mruknał jakimś zrelaksowanym głosem i zamknał na chwilę oczy, a potem otworzył je.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 23:28, 26 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Bastian uśmiechnął się również, przysiadł nawet na chwilę na łóżku i objął go, również po to, by przez chwilę nie patrzeć w jego oczy, choć był to dobry, przyjemny widok po ostatnim dniu. Dlatego nie chciał by blondyn wypatrzył w nim niepewność, ciężaru wszystkich tych spraw i potencjalnych zagrożeń, jakie z tego wynikały. i zastanawiał się już, gładząc jego ramię odruchowo, kiedy i jak powiedzieć o tym Tomowi.
Nagle drzwi rozsunęły się. Do środka wszedł Atte i spojrzał na Bastiana uważnie.
- Nie wolno siadać na łóżkach pacjentów - powiedział podwijając rękawy granatowego kombinezonu i wyciągnął z tylnej kieszeni parę rękawic, które założył nie odwracając spojrzenia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 23:37, 26 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Symeon odwzajemniał to przytuelnie gładząc Bastiana po plecach, zamykajac oczy i znów relaksując się tym ciepłem, tą wiezią z brunetem. A gdy usłyszął głos Atte, zaśmiał się. I spojrzał w oczy finowi.
- A mówiłem Ci Bast, że mój sanitariusz woli mnie z zarostem niż bez? - powiedział i puścił oko Atte, który mogł zauważyć tą znaczącą zmianę w blondynie w ciągu tych kilku dni gdy ze sobą spędzali gdy chłopak go odwiedzał.
- I pewnie jest zazdrosny, że się do mnie teraz kleisz, dlatego gada takie dziwne rzeczy- dodałl.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 23:42, 26 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Atmosfera jaką stworzył Symeon szybko udzieliła się Bastianowi. Był jednak daleki od kpin pod adresem chłopaka. Pocałował jednak Symeona prosto w usta i dłużej niż zwykle.
- To chyba się jeszcze z tobą nie całował, bo drapiesz jak cholera - powiedział do niego i otarł czubkiem nosa o jego nos.
- Musze już iść, dokończymy później - pożegnał się dwuznacznie nacechowanym głosem, a gdy przechodził obok chłopaka mrugnął go niego z góry. Atte patrzył mu prosto w oczy i to, że musiał mocno zadzierać głowę najwyraźniej nie wprowadziło go w konsternację. Ani to, ani ich żarty.
- Do widzenia Atte. Ogól go -pożegnał się brunet i jeśli Symeon by go nie zatrzymał zniknąłby po chwili za przesuwanymi drzwiami.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Euro$ dnia Wto 23:54, 26 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Wto 23:54, 26 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Symeon zaśmiał się gdy brunet wypowiadał słowa o drapaniu. Pokiwał głową w niedowierzaniu i klepnła Bastiana w tyłek specjalnie. A potem odprowadził go wzrokiem unosząc się lekko na łokciach i przedramionach. A gdy zostali sami z Atte obdarował Fina uśmiechem jakiego chłoapk nie mogł jeszcze u niego widzieć, był to pewny siebie, zupełnie swobodny znutką lubieżności uśmiech. Oczy błyszczały przy tym w jakimś cwaniackim wyrazie.
- Nie bądź tak służbowy. Postaża Cię to mój słodki chłopcze.- pwoiedział do niego i tym razem użyte do niego te słowa " słodki chłopiec"nie wywyłały powagi, raczej jakieś daleko zakorzenione czułe emocje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 0:03, 27 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Chłopak zignorował to wszystko, nie kiwnął nawet głową na słowa Bastiana, choc własciwie powinien to polecenie wykonać.
Zaczął rutynową wizytę, której przebiegu Symeon mógł się już dawno nauczyć. Nie był bardziej, czy mniej służbowy niż zwykle.
- Nie wiesz, ile mam lat - odpowiedział mu z tą swoją prostą szczerością wstrzykując się w założony wcześniej wenflon na dłoni Symeona.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 0:10, 27 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
- Nie wiem, co nigdy tego nie powiedziałeś.- powiedział do niego, po czym dodał. - Ale jak już mówiłem po twojej słodkiej twarzyczce mogę wniskowac, że dośc młody z ciebie członek Oracle. - skrzywił się gdy zobaczył igłe wbijająca się w wenflon, ale jednak igłe. Bądź co bądz wywołała mniejszą rekację ciała na ten widok niż wtedy gdy miała wbić się bezpośrednio w gołe ciało.
- Co nie zmienia fakty tak czy siak, że mogę cie zwać słodkim chłopcem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 0:19, 27 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
- Opanuj się , dobra - powiedział odrywając opatrunek boleśniej niż zwykle. jednym szybkim ruchem -Jestem tu by postawić Cię na nogi - usiadł na swoim krześle i nasmarował miejsce wokół szwów żółta mazią.
- Ciekawe dlaczego myślisz, że możesz mnie tak nazywać? - spytał i wyrzucił gazik, na chwilę skrzyżował z Symeonem spojrzenie. - Myślisz, że mi się to podoba?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 0:28, 27 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Uśmiech nie zszedł z jego twarzy, ale w oczach pojawiła się powaga.
- Wiec mówisz, że nie mogę Cie tak nazywać?- zapytał go by w końcu jednoznacznie określić relację jakie między nimi panują.
Skrzywił się na chwilę gdy opatrunek został zerwany bolesniej.
- Nie musisz się na mnie odgrywać, eh eh... Co ta dzisiesza młodzież ma za zagrywki.- powiedział wyrażając zrezygnowanie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 0:32, 27 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Atte przeciął szew i wyciągnął, go. Zrobił do samo z drugim i dopiero potem wyprostował się z dłonią na udzie i wciąż takim samym wyrazem w nieruchomych oczach.
- Pytam się, tak po prostu. Rób tylko co mówię. Reszta mnie nie obchodzi - uciął to i szybko przerzucił ciężar rozmowy - Jesteś dziś wesolutki. To dobrze. Szybciej stąd wyjdziesz.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Euro$ dnia Śro 0:48, 27 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Śro 0:43, 27 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Sym uśmiechnał się cwaniacko.
- Gdy zadałeś to pytanie robiłęm dokładnie to co mówiłeś. Więc coś kręcisz młody. - powiedział i uniósł brwi w pytającym wyrazie. - Poza tym nie zadaje się pytań tak poprstu, zwłaszcza takich..- urwał na chwiklę, a potem kontunował.
- Wesolutki powiadasz... dobry obserwator z Ciebie, jednak nie jestem Ci taki całkiem obojętny.- zażartował.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 0:50, 27 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
- Widzisz, co chcesz, bo jestem przystojna dupa. A Ty jesteś homo i lecisz na mnie - powiedział po dość długiej chwili skupienia, gdy ostatni szew trzymał się dłużej w ranie. Gdy się skupiał nie zmieniał wyrazu twarzy, nie marszczył czoła, jedynie nie mrugał.
- gdybyś mnie nie nazywał słodkim chłopcem nie pytałbym dlaczego to robisz. i tak, nie jesteś obojętny. - Pogrzebał chwilę z szpargałach z kuferka i otworzył zębami torebkę z plastrowymi szwami, którymi zastąpił te przed chwilą wycięte.
- Jak mi zejdziesz potracą mi z wypłaty.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 1:03, 27 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Pierwsze słowa Atte zmazały mu z twarzy uśmiech. Otrząsnał głową gdy zobaczył przed sobą zamiast chłopaka Jonathana, by obraz zniknał.
A gdy kolejne słowa tylko obiły się echem o jego myśli spojrzał na ranę i powiedział zupełnie nieobecnie.
- Nieczuły... Rób więc co musisz...- dodał, a jego wzrok jakby zaszedł mgłą gdy nagle przestał ogniskować go i wrócił do wspomnień.
------
Risto gdy wrócił po tych kilku dniach do domu w Helsinkowskim centrum, po tym jak Symeon nie dzownił ani nie dawał w żaden inny sposób o sobie znać, zwłaszcza nie chodząc do hodowli do pracy, przy czym ostatnio uwielbiał to robić i nie było dnia gdy tam nie zajrzał, wszedł na czwarte piętro i pierwsze co go zaskoczyło to rozwalone drzwi. Już wtedy zmarszczył brwi i przeszedł przez nie ostroznie. Slady krwi w przedpokoju, dalej w kuchni były w pierwszym momencie czymś co zaparło mu dech w piersiach. W żoładku czuł bardzo nieprzyjemny skurcz, do czasu kiedy wchodząc do kuchni nie zobaczył reszty.
Zasłonił usta dłonią, gdy zobaczył te właściwie trzy kałuże krwi. Pokiwał głową z niedowierzaniem...
Symeon nigdy nie mówił Risto czym zajmuje się Bastian, bądź Wolfgang, ale wiedział po tym wiedział, że to nic przyjemnego. I jakoś wewnętrznie czuł, że jeśli Symowi coś by się stało to dzownili by do niego,że jest już 1,8 pod ziemią, to wiedział napewno.
Otrząsnał się i chwycił za telefon, ręce mu się trząsły, ale odszukał numeru Wolfganga i zadzownił, z takim zacięciem na twarzy jakiego jeszcze nikt nigdy u niego nie mogł zaobserwować...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez z3phyr dnia Śro 8:17, 27 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Śro 8:05, 27 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Atte nie rozumiał nic z tych nagłych zmian w Symeonie, nie dostrzegał ich być może. Robił swoje i nie odzywał się do Symeona, dopiero na sam koniec, gdy jak zwykle celował rękawiczkami do kosza odezwał się wykrzywiając nieco proporcjonalne, dość ciemne usta.
- Siadł Ci humor?
Wolfgang odebrał ten telefon, choć nie zrobiłby tego, gdyby nie był to Risto.
- Gadaj, stary - rzucił jednak niezbyt przyjaźnie, bez cienia swojego szorstkiego poczucia humoru.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 8:42, 27 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Symeon sam się nie odzywał i dopiero kiedy Atte się odezwał spojrzał na niego już wyraźnym wzrokiem.
- Spadaj.- rzucił do niego tylko nawet nie w groźbie, może nawet bardziej brzmiało to jak prośba.
Nie patrząc na niego dał sobie poduszkę na twarz odsłaniając tylko nos i usta. Nie odprowadzał tym razem sanitariusza wzrokiem gdyby wychodził.
Risto wyszedł z kuchni i w małym salonie dopiero gdzie nie było krwi i w porównaniu do tego wszystkiego wygladał sterylnie, usiadł w fotelu i spojrzał na niebo.
- Dobrze wiesz po co dzwonie. - powiedział lodowatym tonem, który mroził do szpiku kości. Mimo, że zawsze ton głosu jego był ciepły i nie nacechowany złymi emocjami tym razem było zupełnie inaczej. Barwa przybrała nawet jakiegoś twardego akcentu.
- Znów to samo Panie Wolfgang. Znów wszędzie krew, po raz kolejny. Kiedy to się w końcu skończy? Ale mówie Ci, nie mam zamiaru stracić syna, nie po tym wszystkim. I obiecuje Ci, że zemsta będzie słodka żniwiarzu...- powiedział ostatnie słowa takim syczącym głosem, że być może był nawet jeszcze gorszy niż cała reszta. - Do zobaczenia w piekle... O ile tam trafisz...- powiedziawszy to rozłaczył się.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 8:56, 27 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Atte "spadł" więc, zupełnie bezszelestnie. Symeon mógł więc słyszeć tylko, że trafił do koszą, później ciche piknięcie, gdy aparatura z zareagowała na jego przystawioną dłoń i zaszumiały drzwi.
Wolfgang nie odzywał się. Miał jednak naszykowaną w głowie odpowiedź, a w płucach powietrze. Nie przerywał jednak słysząc tę wielką zmianę w Risto i po raz pierwszy wiedział, że zwróci się do niego Panie Brock. Nie zdążył jednak i to wykrzywiło jego twarz w naprawdę wrednym uśmiechu. Pokiwał głową zdając sobie sprawę, że ojciec Symeona nie ma o niczym pojęcia. Ale z prostego powodu nie chciał tego prostować.
Grozisz mi, stary... Kurwa.., jakie to słodkie. Nauczę Cię pierwszej lekcji. Panie Brock.
Wcisnął szybkie wybieranie na komórce.
- Valto... Niejaki Risto Brock potrzebuje mojej ojcowskiej opieki...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 9:18, 27 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Risto rzucił telefonem przez pokoj, oczywiscie była to nokia, której nic się nie stało, prócz tego, że trzeba było ją poskładac i właczyć. Ale narazie leżała gdzieś za sofą. A on myslał, szybko intesywnie na najwyższych obrotach. Aż w końcu poszedł po telefon i złożył. Po włączeniu wybrał numer swojego znajomego i mimo, że nie wyglądał na takiego co miałby takich znajomych to miał i to nie jednego, ale ten był najbardziej zaufany, można powiedzieć, że był jego przyjacielem.
- Witaj Risto.- odezwał się głos, szeleszczący, chrapliwy i nie do końca zrozumiały dla nieobeznanych. Ale Risto rozumiał każde słowo.
- Znajdz mi najlepszego płatnego morderce w Dani...- opowiedział mu o Tomie o sytuacji z Symeonem po częsci... by nie przeciągąc.
- Jasne. Skontaktuje się z Gabem... - powiedział i zaśmiał się, ale jego smeich przypominał kaszel.
Po tym rozłaczył się i Risto miał jeden problem z głowy.
Bergson, bo tak miał na imię facet, spojrzał na swoją listę kontaktów i uśmiechnał się wrednie naznaczonymi bliznami ustami i zadzwonił do Gabriela Mortensa... Szefa grupy zorganizowanej, który niedawno wrócił do fachu. Przedstawił mu plan informacje... A brunet znając się na tym wszystkim, mając odpowiednie wtyki...
- Jasne Bergi. Jasne... Wszystko da się załatwić dziecino.- powiedział do niego, choć wiedział, że facet jest starszy od niego samego o prawie drugie tyle.
Po tym wymienili jeszcze kilka kontaktów. Oczywiście wszystko działało bez używania nazwisk, imion, adresów. Tylko fakty ofiary.
- 10% chce z tego mieć Bergi...
- Dla mego przyjaciela, ja sponsoruje. Wiec Fuck U- warknał, a po drugiej stronie pożegnał go śmiech.
Gabriel nie czekał długo. Zadzownił do płatnego mordercy, korzystając już z jego usług wczesniej...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 9:34, 27 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Valto spełnił polecenie Toma i już po kilku godzinach Risto otrzymał kogoś zwanego w korporacji cieniem. Człowiek ten był daleki od łażenia w korporacyjnych ciuchach, zachowywał się niepozornie, a jego zadaniem było tylko trzymanie mężczyzny na oku.
Bastian nie wrócił tego dnia ani do pokoju hotelowego ani go domu szefa fińskiego oddziału. Wypożyczył samochód i rozmawiając całą drogę z Mishą przebył drogę z Helsinek do Espoo. I jak zawsze przez pewien czas majaczyła mu w głowie postać Williama, zwłaszcza wtedy gdy poczuł ochotę, by wcisnąć gaz do dechy.
Znał adres Simona, ale pewności, że tam go znajdzie nie miał. Jeżeli go nie zastał czekał w samochodzie zaparkowanym tuż przed wejściem/bramą. paląc papierosy i słuchając smętnych romantycznych piosenek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 9:54, 27 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Simon nastepnego dnia po wypuszczeniu już zadzownił do swojego reżysera, że może grać. facet pierw zbeształ go krzycząc właściwie do słuchawki, że przez niego mają megaśne opóźnienie, a potem odetchnał swobodnie i powiedział:
- Dobrze, że jesteś niewinny i wracasz, narcyzie- i po tych słowach się rozłaczył. Więc od dnia następnego cały zespoł działał na najwyższych obrotach. by nadrobić zaległości.
Więc Bastian mogł zastać Simona w domu, bo akurat dwie godziny temu wrócił do domu. Był juz po kapieli z lekko stylizowanymi włosami na żelu w samych bokserkach i siedział na sofie czytając jakiś tomik wierszy. Na stole stał kubek z kawą.
Dzownej do drzwi Simona był z przyklenym gażetem... który raził prądem nieproszonych gości i gdy Bastian go wcisnał przeszedł go niebolesny, ale nieprzyjemny prąd. A w domu rozległ się dzownek do drzwi : RR
Ruszył więc otworzyć drzwi zdziwiony.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez z3phyr dnia Śro 10:42, 27 Paź 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Śro 10:13, 27 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Bastian otworzył oczy szerzej i cofnął rękę odruchowo a potem pokiwał głową na swój sposób rozbawiony, zwłaszcza, gdy pojawiła się przed nim postać aktora. i uderzyło go nagle wspomnienie, gdy stanął przed drzwiami Symka i on też przywitał go w samej bieliźnie. Mimo podobieństwa, tej samej postury nie przeszło mu jednak przez myśl by ich porównywać, Simon nie wzbudzał emocji związanych z Symeonem. Ale analogia sytuacji w jakiś sposób zajęła na chwilę jego myśli.
- Witaj, Simonie - pchnął go do środka i wszedł za nim. - Lepiej gadać w domu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 10:39, 27 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Simon gdy ujrzał czarne włosy już nie czuł żadnego zaskoczenia tym, że ktoś wepchnał go do własnego mieszkania i to w taki sposób. Okręcił się jednak by wykręcić się z dotyku bruneta.
- Oł bosh, english man...- mruknał z udawanym oburzeniem czy tam irytacją. A potem zamknał za nim drzwi.
- Czego znów ode mnie chcesz?- zapytał go po niemiecku, ale nie było tym razem w tym oburzenia czy czegoś podobnego, zwyczajna ciekawośc, ale wyrazona w tych słowach.
Z kuchni wywlekł się wielki pies mix bernardyna z malamutem. I szczeknał basowo na Ala, ale po tym zamerdał ogonem i skoczył na bruneta, kładac łapy na jego ramionach osiagajac w pionie taką samą wielkosc i liznal po twarzy.
- Bucz cioto...- warknał na niego Simon i pies jesli wczesniej nie odepchniety ruszył leniwie na swoje miejsce.
Bast
Bastian wciągnał powietrze głebiej do płuc, gdy usłyszał ten smieszny akcent niby - angielskiego i zrezygnował z uwagi na temat dzownka i psikusa z nim związanego. Miał w myśli uśmiech Symeona.
Dla Ciebie znosze te farse, dla Ciebie
- It's pleasure to see you safe and sound, Simon. You a free man, a aren'y you? I imagine it's kind a nice change. Teraz zapłacisz mi za to.- zakonczył kolejnym tekstem Wolfa i choc wiedział, że jest dwuznaczny innego nie znał. - Rozumiesz?
Sim
Simon westchnał i w połowie tego ciągu angielskich słow machnał ręką w ogole nie mając zamiaru słuchać go. Choć gdy padły ostatnie słowa zerknał na niego podejrzliwie.
-Zboczeniem.- mruknał i zaprosił go do kuchni gdy sam tam wszedł, nie przejmując się kulturą.
- Coffee? Or not coffee? To jest pytanie... - mruknał do niego gdy stawiał bezprzedowody czajnik. I wyciągnał dwa kubki i do jednego wsypał trzy łyzki czubate czarnej mielonej kawy.
- I don't understand you. Sorry man. Nigga?- zasmiał się sam z swojego kawału.
Bast
Bastian wszedl za nim nie mogac powstrzymac usmiechu i jakiegos przygarbienia, ktore wywołala u niego ta smieszna irytujaca niedogodnosc.
Nie zrozumial slowa zboczeniec, podszedl za nim do kuchni rzucajac gdzies swoja marynarke. Usiadl przy stole rowniez olewajac kulture, ale byl zupenie wyluzowany tylko dlatego, ze go to oslabiło. I smieszylo. Nie odzywal sie wiec, czekal na kawe a gdy ja dostal patrzyl to na nia to na gospodarza.
Sim
Nasypał więc i do drugiego kubka kawy dla Bastiana, nie pytając o ilość i postawił obie na stole.
Sam patrzył to na kawę to na Basta, ale cześciej na Bastka.
- Hm, maybe you naysujesz what chcesz ode me? - zapytał i przymrużył jedno oko przekrzywiając usta jak papaj zastanawiał się nad dziwnością tego zdania i jego smiesznoscią, a potem pokazał na rysunek na lodówce.
- Rysować- powtórzył dla pewności i zrobił okej. Potem wyciągnał papierosy i wyciągając jednego rzucił paczkę na środek by jeśli Bastian chciał mogłby się począstowac.
Bast
Bastian nie miał nic przeciwko temu, że go nie spytano o ilośc kawy. Miało to jakiś zabawny wydźwięk, więc poszedł w tym wszystkim dalej. Zasmiał się pierw smakując kawy Symeona, mocnej gorzkiej. A potem słuchając tego zdania, ale już ciszej i krócej. Przepraszając ruchem ręki wyciągnał z kiszeni komórkę. Właczył odpowiednią aplikację i naskrobał paznokciem dwa uśmiechniete ludziki trzymające się za rączki. Pokazał mu podpierając podbródek na dłoni i wzdychając.
Sim
Sam się zaśmiał i na swój jakiś tam sposób polubił Bastiana, tzn może nie polubił, ale zapałał do niego jakaś sympatią.
Zerknał na rysunek i posłał mu pytające spojrzenie i uśmiechnał się kpiąco.
- Spacer? hm... go? Razem? - pytał rzucając jakies słowa, które może skojarzą mu się z spacerem, a potem prychnał i zaśmiał się.
- Zgaduj zgadula... wielka kalambura.- powiedział gdy skończył i napił się kawy by za chwilę wydmuchnąc powietrze.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez z3phyr dnia Śro 22:36, 27 Paź 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Śro 10:49, 27 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Bastian zrozumiał o co mu chodzi, nie bez problemu, ale po chwili się udało, Zaśmiał się znów, ale bezdźwięcznie, potrzasając samymi ramionami, i kiwał głową bardziej z utrzymującego się rozbawienia niż na zaprzeczenie słów. Ale przyznał sam przed sobą, że ostatnio nie czuł się tak spokojnie i swobodnie, jakby całe napięcie z niego zeszło przez to wydurnianie się.
Napił się kawy i odruchowo przejechał językiem po wargach.
- Przyjaciele - powiedział i pokazał palcem na siebie i jego. potem zawiesił oko na swym obrazku - How could you don't understand? They're smiling and holding hands. Do you always have a walk this way? Like kids? You're hopeless... Ty i ja przyjaciel? Ty trust mi, a teraz ja muszę trust Tobie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 23:15, 27 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Simon uśmiechnał się słysząc ten śmiech bruneta. I jego oczy nabrały jakiejś ciepłej barwy jakby faktycznie byli przyjaciołmi zanim Bastian to w ogole powiedział. A gdy usłyszał te słowa, sam zasmiał się.
Tylko idioci mogli by ze soba tak gadać gdyby nic ich nie łaczyło.- pomyślał i spojrzał w miodowe oczy.
- Trust, fuck, trudne słowo. Jesli ktoś jest love tez holding hands and smiling. Przyjaciele? Przyjaciele muszą długo się spotykać. And hm talk.- rzucił, ale jakby na przekór swoim słowom złapał go za dłoń i pogładził jej zewnętrzną cześc, jakby to było coś naturalnego.
- Miałem jednego przyjaciela... I dont know jak to wygląda. Potem I never mieć przyjaciela.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 23:23, 27 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Poczuł się nagle jak na innej planecie, albo co najmniej kraju gdzie nikt go nie zna, gdzie nie ma korporacji i jedynym jego zmartwieniem było dogadanie się z tubylcem. I chciałby mu to wszystko powiedzieć, jako jakąś zabawną anegdotę, ale wiedział, że to będzie dla niego tylko potok słów. Podrapał się w czoło, potem rozczochrał swoją grzywkę, myśląc jak powiedzieć mu to, co ma na myśli. Że nie do końca chodzi o przyjaciół, lecz zaufanie. Że nie ma czasu.
- Trust, trust... - powtórzył mu kilka razy, podkreślając że ma to kluczowe znaczenie. Napił się kawy, która była z każdym łykiem coraz lepsza - Ty i ja przyjaciele w tydzień. Nie przyjaciele, jak nie. Trust.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 23:34, 27 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Simon sam już dawno wyparł Symeona z swojej głowy jako przyjaciela, choć nie raz go wspominał bo rodzice mięli ich zdjęcia i nie raz były powieszone gdzieś w ramkach. A rysunek na lodówce tez przywiesiła mu matką. Był to wspolny rysunek Bucza i Mada i dwóch małych dzieciaków w ciepłych zimowych wdziankach, ale narysowanych ręką 4-5 letnich dzieciaków.
- Trust... - powtórzył za nim. - Przyjaciele w tydzień... Wydaje mi się, że przyjaciółmi nie można być w tydzień. To musi być really. Not wymuszone. But I trust you, whatever that means...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 23:38, 27 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Pokiwał głową, że nie do końca go rozumie, ale wypił kawę i podniósł się z krzesła.
- Wiem, że Ty trust. I must trust you - westchnął, ale nie boleśnie czy z rezygnacją, miało to nawet jakiś pozytywny, lekko ironiczny wydźwięk.
- Can i stay for night? Sleep here? - spytał i modlił się w duchu, by nie musiał pokazywać jak "śpi" przykładając dłonie do policzka i chrapiąc.
Symeon.. wisisz mi sporo upokorzeń, sporo.. - pomyślał i to momentalnie ociepliło spojrzenie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 23:47, 27 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Simon sam także wypił kawę, odpalił jeszcze jednego papierosa i spojrzał na niego. Chwilę zastanawiał się patrząc mu w oczy.
- Zboczeniec.- mruknał po fińsku tym razem, a potem wstając trzymając papierosa w ustach przeciągnał się.
- Night... You must załpacić. - uśmiechnał się wrednie i pokiwał głową,że nie ma innej opcji, że tak własnie należy.
A potem złapał go za rękę i pociągnał w kierunku salonu. I pokazał mu łozko.
- Tu. - wskazał mu sofę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 23:52, 27 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Prychnął gdy usłyszał, że musi zapłacić i aż zmarszczył czoło. Nie pamiętał kiedy ostatnio mu się to zdarzyło. Takie proste, niekontrolowane zachowanie, taki luz.
- Nice joke, Simon. You owe me so much, that you should pay me. Understand, silly boy? Ten dom mój, ta sofa mój, TV mój. Twoja praca mój, Ty whole mój. Ty mi zapłacisz - opadł na sofę i wyciągnął gumkę, by związać włosy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Czw 0:00, 28 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
- Nein, Nein, Nein!- powiedział i pomachał rękami. - Youre so funny boy, english man... - wywrócił oczyma- Nic nie rozumiecie. Miałem na myśli sniadanie, sandwiches. - rzucił i zaśmiał się wychodząc z pokoju. Na progu zatrzymał się jeszcze i zlustrował Bastiana spojrzeniem.
- Poduszka and kołda są in sofa.- powiedział poważnie i ruszył do swojej sypialni.
- Bucz skurczydupo, rusz się ogrzać swego Pana. Cały dzień masz mnie w dupie!- zwracał się do psa po fińsku i po chwili faktycznie wielkie cielsko ruszyło swój tyłek by ruszyć za swoim panem do ich sypialni. I nie czekajac na pozwolenie Bucz wskoczył na łożko i ułożył się na swojej cześci.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Czw 0:04, 28 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
- I have pay for breakfast? jedzenie mój too, so fuck of - powiedział to wszystko przesłodkim głosem i odetchnął spokojnie zaczesując grzywkę do tyłu. Obserwował go, jak odchodzi, a gdy tylko zniknął wstał, rozłożył łóżko i ruszył na poszukiwanie łazienki. Gdy tylko ją znalazł wszedł i zrzucił z siebie wszystkie ciuchy, czując, że jest słaby jak po autentycznym fizycznym wysiłku. Brak odpoczynku dało sobie znać. Wszedł do wanny i puścił sobie ciepłą odę, która z każdą chwilą wywoływała nowe dreszcze Atmosfera, jaką roztaczał Simon i cała ich relacja sprawiła, że nerwy puściły i musiał przejść przez tę chwilę słabości. Najlepiej znosił to w samotności, leżał więc i patrzył, jak piana od płynu rośnie i powoli zakrywa jego ciało.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Czw 0:20, 28 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Simon gdy wszedł do swojego pokoju podszedł do szafki nocnej i wyciągnął z niej pończochę, która założył na głowę, na włosy by samoistnie stały do góry, a potem tylko rano lekko spryskiwał je lakierem by były bardziej sztywne. Usiadł na łożku i cmoknał psa w nos.
- Wiesz co Bucz... zmęczyłem się tym szwargoleniem po angielsku. normalnie meczące. - mruknał do psa, a potem chwycił go za kudły i zaciągnał się jego zapachem, nagle przypominając sobie rysunek Bastiana.
- Kocham Cię.- wyszeptał, a pies polizał go. Nie szedł jednak spać jeszcze trochę poczytał tekst do następnej próby, gdy uslyszał szum wody. Usmiechnał się i chwile skupial się na niej, a po chwili wrócił do tekstu. Ale nie trwało to długo. Oczy same mu opadały. Wiec wyłaczył światło i wtulił się w berdnardyna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Czw 0:26, 28 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Bastian zasnął w wannie i śniło mu się, że się kąpie. Wszystko było tak realistyczne, że nie miał szans zorientować się, co się dzieje naprawdę, dopiero zimno wyrwało go z tego stanu. Odetchnął, przemył twarz i wstał oblewając ciało ciepłym strumieniem z prysznica. Jeśli miał tam jakieś lustro gapił się tępo na swoje odbicie. Nie zdarzało mu się to nigdy, chyba, że po dragach, gdy ciało było zupełnie rozluźnione, a głowa wolna od wszystkich spraw.
i choć myśli o heroinie na chwilę go spięły to ju gdy kładł sie do łóżka wiedział, że za kilka sekund straci przytomność, już nawet nie zaśnie.
Tuż przed tym przyszły mu na myśl słowa Simona "Oł bosh, english man...". uśmiechnął się i z takim błogim wyrazem doczekał pierwszego snu, który zmazał ten wyraz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Czw 8:38, 28 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Simon obudził się koło 7. Spał już na drugim boku plecami do swojego psa. A gdy zwierzak wyczuł jego ruch, zeszkoczył z łozka wiedząc, że gdy tylko ciemny blondyn zje śniadanie i wypije kawe ruszą na spacer, a i sam dostanie jedzenia.
Więc właściciel ściągnał "czapkę nocną" i pierwsze co udał się do łazienki odlać się. Po tym zerknał do salonu, a gdyby Bastian jeszcze spał, z rozpędu wskoczył by na łozko krzycząc.
- Aaaaa Morder, Morder! Aaaaaa aaaaa- i przysiadł mu na udach łapiąc za nadgarstki. Patrzyl mu w oczy i rzucił.
- Spacer you me and Bucz. But pierw sniadanie, ok?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Czw 10:42, 28 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Gdy rozległ się wrzask Bastian odruchowo zerwał się, a rozpędzony Simon, obiekt zagrożenia, złapany i przewrócony na bok.
- Are you out of your mind?! - krzyknął na niego, gdy zorientował się w sytuacji. i mimo, że był to podniesiony głos to w połowie tego zdania rozbawiony uśmiech wpełzł na niego twarz i został tam po krótkiej, nieudanej walce, by spoważnieć.
- Mogłem Cię zepsuć, Ty baran - wstał z łóżka i zostawił na nim Simona zerkając w jego oczy. Przyszedł mu na myśl Amadeo i postanowił zadzwonić do niego w wolnej chwili. A potem już zupełnie gejowski okiem ocenił jego ciało, bez żadnych konkretnych myśli. Odkąd wrócił do starego trybu życia był to jakiś automatyzm.
- Jeść? You can say murder, but no breakfast... a little disturbing...- przyklapał sterczące włosy, które przy głowie były dużo krótsze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pią 18:59, 29 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Simon prychnał również rozbawiony. Po chwili się podniósł opierajac się na łokciach. Popatrzył na Bastiana.
- Breakfast? What is breakfast? - zaśmiał się i wstał leniwie i ruszył w stronę bruneta samemu poprawiając włosy.
Po tym klepnał Bastiana w plecy i ruszył w kierunku kuchni.
- Sandwiches? Czy jajecznica?- zapytał go i stawiając czajnik elektryczny by zaparzyć kawę która jak ostatnio nasypał do dwóch kubków po 3 łyzki na jeden.
Oparł się o blat kuchenny i lustrował Ala.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pią 23:36, 29 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
- To drugie - powiedział, gdy i on znalazł się w kuchni. Miał na sobie spodnie, które dopiero zapinał i biały podkoszulek, koszuli nie zakładał. Był też boso co zdarzało mu się naprawdę rzadko, wtedy, gdy nie musiał niczym się przejmować, gdy był zupełnie na luzie albo w tak trudnej sytuacji, że już mu było wszystko jedno.
Usiadł lekko na krześle i zerknał na kubki. Bez okazywania emocji podniósł się po łyżeczkę i przesypał trochę do kubka Simona, by w jednym zostały mniej więcej dwie łyżeczki.
- Sandwitches is breakfast and this jajecznica, I think - mruknął jeszcze dość zaspanym albo nostalgicznym głosem nie patrząc na niego, tylko na dno kubka. Jakby zamyślony, ale tak naprawdę z pustą w głowie. Gdy podniósł wzrok i zobaczył to lustrujące spojrzenie odezwał się spokojnie.
- Dlaczego Ty looking na mnie like that, Simon?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Sob 10:03, 30 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Bastian i Simon zjedli razem sniadanie, anglik w dobrym tonie zostawił trochę na talerzu.
A potem razem wyszli na spacer z Buczem w kierunku podmiejskich osiedli gdzie znajdował się ładny park.
Brunet zapytał Simona o swojego pierwszego przyjaciela, a potem dlaczego nie zapyta kim on jest.
Usmiechnal sie sam do siebie, gdy w jakis sposob przestawil sie naprawde na role ochroniarza. Przestrzegal pewnych zasad. Uwzal, by nie miec zajetych rąk, by stawac od nawiętrznej w stosunku do Simona.
- You don't want to know who I am? - spytal wreszcie - Dlaczego, po co? Nie chcesz?
Simon.
Mężczyzna spojrzał jak wielki młody cielak ruszył biegiem za patykiem i próbował złapać go w locie, ale tylko uniósł dwie pierwsze łapy. Ale nie wrócił z gałązką dla niego. Zgiótł ją niechący w zębach i pognał dalej.
Odwróćił wzrok na Bastiana patrząc na niego znów tak podejrzliwie.
- Myśle, że jesteś jakimś detektywem, który szukał mnie dla Symeona. Nie pytałbyś o to wszystko gdyby tak nie było. - powiedział mu zupełnie poważnie, nawet kąciki ust nie drgnęły w najmniejszym uśmiechu. - Bądź... jesteś jakimś tajniakiem z police
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Sob 19:00, 30 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Bastian zaśmiał się. Nie prychał śmiechem, rzadko, raczej rozśmiewał się cicho i krótko. I choć wywnioskował conieco ze słów, które były podobne udał, że temat został urwany z powodu niezrozumienia.
Rozbawiła go cała akcja z psem, ale jakieś zamyślenie sprawiło, że nie przekazał tego w żaden sposób. Nie rzucał mu już żadnych gałęzi, hoc miał ochotę.
- And what about te rzeczy? Wyjęcie z jail? You don't care?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Sob 19:13, 30 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Sim usiadł na ławce, ale tak by trzymać nogi na siedzeniu a tyłkiem siedział na oparciu i patrzył jak pies węszy wszędzie.
- I dont understand you.- powiedział bo nie zrozumiał ani słowa z tego o co chodziło bastianowi choć niektóre słowa wyłapywał rozumiał, ale w całości nic nie rozumiał, nie mogł sobie tego jakoś ładnie poskładać i zrozumiale.
- Powiedz easyer...?- dodał i uśmiechnał się krzywo do Bruneta.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Sob 22:24, 30 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Bastian usiadł obok niego, założył nogę na nogę i odchylił do tyłu dość daleko, jedno ramię miał luźno położone na krawędzi oparcia.
- Nevermind, Simon, nevermind - powiedział i choć nie wiedział, czy to słowo jest mu znane tonem dał mu znać o co chodzi. i on zawiesił wzrok na psie.
Zabawne, będziemy znosić swoje towarzystwo u tym dziwnym milczeniu? - zastanawiał się wyciągając papierosa. Zapalił go bez cygarniczki, zaproponował Simonowi.
- Help yourself - postanowił mówić do niego mimo wszystko, by było to bardziej znośne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Sob 22:52, 30 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Simon poczęstował się oczywiście papierosem i nagle doszło do jego świadomości, że dziś rano nie zapalił przy kawie i to tak zajeło jego myśli, że nawet nie zwrócił uwagi, że Bastian coś powiedział. Odpalił i zaciągnał się mocno dymem papierosowym, że zadrapało go gdzieś głeboko w gardle i zmdliło.
Nie odezwał się już, nie patrzył na Bastiana patrzył przed siebie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Sob 23:00, 30 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Wypalił jednego papierosa spokojnie, czerpiąc tę specyficzną przyjemność ze spokoju, z zaczepiania wzroku na przypadkowych obiektach. Spokój, czysty spokój.
mam tego za mało - pomyślał i nagle przeszło mu przez myśl, że to jest właśnie życie dla niego, życie, do którego można tęsknić zza korporacyjnych krat. palenie papierosa, wyprowadzanie psa. Facet przy boku. Coś o czym rozmawiał z Symeonem, i powiedział mu wtedy, że ma czasem takie przebłyski. I w tej właśnie chwili chwyciło go to z taką mocą, jak jeszcze nigdy wcześniej.
Mimowolnie zerknął na Simona, nieświadomego sprawcy tego wszystkiego. Zaśmiał się, pokiwał głową i zapalił jeszcze jednego. Dłoń mu drżała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Sob 23:07, 30 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Simon dopiero gdy Bastian poruszył się by zapalić kolejnego papierosa zerknał na niego i zobaczył, że drży mu ręka. Ale nie miał zielonego pojęcia o tym wszystkim co brunet przeżywał. Nawet cześci tego nie był świadomy.
- Cold?- zapytał go jednoznacznie i właściwie sam nie wiedział skąd zna to słowo, ale był pewny, że właśnie znaczy to co ma znaczyć.
Ściągnał z siebie swój płaszcz i narzucił go na Bastiana. Uśmiechnał sie pobłażliwie i klepnał go w ramie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Sob 23:11, 30 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Zadziwiła go ta reakcja, sam nie miał nawet w świadomości, że ta dłoń drży, myśli pochłonęły go zupełnie. I nawet by zły na siebie, że przez chwilę był taki bezbronny.
- No, not at all - powiedział cicho z wyjątkowo flegmatycznym akcentem, ale nie zrzucał z siebie płaszcza.
- I just thought it's nice life. Pies, spacer, just normal day. - zaciągnął się jakoś nerwowo nieco skrzywiony, że w ogóle mówi mu coś takiego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Sob 23:17, 30 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Simon był przyzwyczajony do takich temperatur, więc dla niego wcale zimno nie było takie odczuwalne, a przynajmniej nie teraz.
- Normal life? Nic specjal. - powiedział wzruszając ramionami. Nie mogł sobie zdawać sprawy, że Bastian nigdy tego nie miał i jest to dla neigo coś pociągającego.
- I like star life.- powiedział i uśmiechnał się do mnie niby do niego, ale tak naprawdę do siebie.
Uwielbiał aktorstwo i było to jego wyborem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Sob 23:22, 30 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
- My sweet little dreamer - westchnał i spojrzał na niego spode łba przenikliwym wzrokiem, ale miodowe oczy były ciepłe, jak zazwyczaj. ich barwa łamała wszystkie te szatańskie iskierki, jakie czasem rzucał i zwykle pozostawało to tylko w uśmiechu.
- Someday i'll sing you, w nocy, kiedy spać. Twinkle, twinkle little star... Dobre dla Ciebie. It siuts you. Yeah... little star.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Sob 23:34, 30 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Simon spojrzał w te miodowe oczy i uśmiechnał się nie do końca jasno.
- Sing? You can sing? Może jesteś singerem? - zaśmiał sie bezdziwięcznie tym razem.
A potem przeniósł mimo, że innej barwy, ale zimne spojrzenie przed siebie.
- Who you are?- zapytał go jakoś spokojnie, nagle, ponownie zadajac pytanie, które zadał mu Bastian prowokując go do tego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Sob 23:40, 30 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Bastiana mimo wszystko zszokowało to pytanie, może było po prostu zbyt jasne, oczywiste, proste... Jakieś takie infantylne ale jednocześnie miało w sobie w tej chwili tęsknoty za normalnością, że przygarbił się nieco pod jego wpływem, Rozłączył nogi, pochylił się nisko. Patrzył w dół, później przed siebie.
- I'm... liar and murderer - uśmiechnął się, ale zupełnie niewesoło, nie do niego, do siebie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Sob 23:54, 30 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Simon spojrzał na niego, przyglądajac się jego ruchom, jego wyrazowi twarzy i pierwszy raz miał wrażenie, że ten człowiek jest szczery. Ale nie poczuł dreszczu strachu, czy innych negatywnych emocji.
- Murder? Powiedziałam Ci dziś, że widziałem murder...- powiedział i zaśmiał się. - Mogę być wrózką- zaśmiał się znów a potem spoważniał. - Funny, really funny... - powiedział już zupełnie poważnie patrząc przed siebie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Nie 0:01, 31 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Zaśmiał się, nie wymuszenie, choć mogło to tak zabrzmieć, ton był podobny, a twarz niemal nieruchoma.
- Funny, yes. But still... some kind of tragedy. Twój bodygard.. you must trust, but how could you trust me? Funny... tragic...
Wstał z ławki i oddał mu płaszcz zrywając go z siebie szerokim gestem tak, że włosy zafalowały, a materiał wydał dźwięk, tak, jakby zerwała się wichura.
- Dziękuję. Chodź. Can you run fast? - spytał i zerknął na komórkę, szybko ja jednak schował. Zastygł z uśmiechem patrząc prosto w jego zielononiebieskie oczy w wyzwaniem, nie mrugając nawet.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Nie 0:16, 31 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Maridoc gdy zadzowonił telefon leżał pod samochodem w swoim warsztacie w dośc dużym garażu gdy zadzowniła jego jedna z kilku komórek. Wysunał się z pod wozu i podniósł się. Był bez koszulki, a jego rysujące się mieśnie na właściwie szczupłym ciele usmarowane były smarem. Ztarł pod z czoła opaską, którą miał na ręce i odebrał telefon połozony na stoliku.
- Red... Słucham?- powiedział.
Zadzownił do niego Gabriel, przestwiając mu wszystko czego się dowiedział. Merry przyjał zlecenie, własciwie nie zastanawiajac się.
I wsunał się z powrotem pod samochód by dokończyć to co miał...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Nie 13:53, 31 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Rekonwalescencja Toma została przyspieszona na jego wyraźne żądanie, więc gdy wychodził z kliniki Valto Symeon jeszcze tam przebywał. Przyszedł do niego tuż przed wyjazdem, pożegnał się dość służbowo. Nie okazywał żadnych uczuć, jakby ogarnęła go zupełna pustka, albo nagle nauczył się ukrywać ból. Gesty jednak miał dość przyjacielskie, poklepał go w ramię, Atte poczochrał, jak smarkacza.
Po powrocie nie rzucił się od razu w wir pracy, korporacyjna maszyna wiedział, jak pracować, nawet bez tak ważnego trybiku. Spędzał czas w swoim wielkim, opustoszałym mieszkaniu z Amadeo pod ręką przez większość czas. Chłopczyk mimo swojej drażniącej osobowości pomagał mu. Bardzo.
Minęły dwa tygodnie od przyjazdu, gdy po raz pierwszy ubrał na siebie firmowy garnitur i zjechał windą do garażu po swój motor, by wybrać się do biura. Nie powiedział o tym nikomu i miał z tego jakąś złą wewnętrzną uciechę. Założył kask i motocyklowe rękawiczki.
- Tatuś wrócił - mruknął pod nosem, uśmiechnął się i ruszył na pełnym gazie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Nie 14:09, 31 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Mężczyzna znajdował się już pod domem Wolfganga. Na dachu sąsiedniego budynku. Obserwował go mając mały wizjer na jednym oku. Koło niego znajdowała się snajperka na statywie.
Widział jak otwiera się garaż, jak wszystko przebiegało. I gdy Tom ruszył na pełnym gazie Merry strzelił w tylnią oponę motoru. A potem w ekspresowym tempie zebrał się z miejsca zamachu i ruszył tylnim wyjściem, zeskakując po drabinkach na sam dól, by w ostateczności dokończyć śmierć swojego celu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Nie 14:15, 31 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Motocykl zakołysał się szarpiąco i tylko dzięki instynktowi samozachowawczemu Toma nie przygniótł do upadając. Mężczyzna odskoczył z niego i przeturlał się po asfalcie. Jednym okiem patrzył jak motor sunie dalej i przywala w słup, drugie zakrwawione miał przymknięte, ale widział czerwoną smugę , światło docierało do źrenicy.
Risto... Chuju... - pomyślał od razu, automatycznie przypominając sobie to, o czym przez te tygodnie zapomniał, i dźwignął się na nogi z bólem, który przeszył go tak mocno, że aż pociemniało mu przed oczami.
Rzucił się do ściany by zejść z linii strzału i oparty plecami o zimny tynk oddychał szybko, by zebrać siły.
Gdy drzwi do garażu zaczęły się automatycznie zamykać krzywym krokiem podbiegł tam i w ostatniej chwili przetoczył się pod nimi. Adrenalina znieczuliła go niemal zupełnie, ale ciało odczuwało jeszcze szok. Usiadł pod ścianą naprzeciwko pięknego rolls royca sąsiada z dołu. Ścisnął w dłoni mały pistolet, który miał pod marynarką. Zamiast obejrzeć obrażenia gapił się na rejestrację samochodu tego młodego piosenkarza i był pewien, że nie zapomni jej do końca życia.
- DD 12 312 - wymamrotał pod nosem i odbezpieczył broń.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Nie 14:32, 31 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Merry gdy zbiegł po schodach już miał zapakowany w plecack swoją snajperkę i w ręce trzymał pistolet z przedłużoną lufą z tłumikiem, który mogł nawet przypominać karabin.
I z pewnej odległości posłał kilka strzałow, które przeleciały przez drzwi tworząc w nich napis.
- Merry Christmas - i po tym przewiesił broń przez ramię pod kurtką i wyciągnał malutki pistolet, zupełnie inny niż te dwa jakie miał. A drugą ręką granat dymny, który podrzucił pod drzwi garażu i zaczał się do niego dostawac powoli dym.
Tom
Tom nie czekał długo, podsunął się po ścianie do pozycji stojącej, a gdy padły strzały oddech mu się przyspieszył, ból znów zelżał. Sunąc jedną dłonią po ścianie wycofywał się dalej w głąb garażu. Mijał samochód sa samochodem, filar za filarem i pierwszy raz wydawało mu się to wszystko jakieś zupełnie nieprawdopodobne. Odczywał napis jeszcze zanim dym nie zasłonił go zupełnie.
- Bądą kurwa bardzo merry, jak wcisnę jebanemu Risto marynowane kotlety z Twojej dupy, pieprzony... kurwa kimkolwiek jesteś - mamrotał pod nosem i wycofał się do windy. Tam znów osunął się do siadu.
Merry
Mężczyzna użył lin i wspiał się na pierwsze piętro gdzie wybił cicho okno i wsunał się do środka. Ruszył w kierunku windy, zakładajac maskę świętego mikołaja na twarz, z dziurkami na oczy i usta. Poruszał się zupełnie zwinnie i cicho, zupełnie profesjonalnie. W końcu był płatnym mordercom.
I spojrzał na numerek jaki znajdował się na wyświetlaczu windy by wiedzieć na które piętro Tom jedzie.
A potem pobiegł tam po schodach zupełnie się tym nie męcząc. Jeśli Tom jechał na pierwsze pietro, tam gdzie stał Merry zatrzymał się zaraz na wejściu z schodów za rogiem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez z3phyr dnia Nie 16:21, 31 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Nie 16:06, 31 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Tom wcisnął ostatnie 20 pietro. Przez pierwsze pięć nie ruszał się w ogóle zbierając siły. przestał już nawet złorzeczyć, choć skupienie przychodziło z ttrudem. Podniósł się na nogi i zdzierając paznokcie do krwi wyszarpał płytę kasetonu z sufitu windy. Przestrzelił zamek w klapie i uderzył w nią, by się otworzyła.
- Pieprzony James Bond. produkuje leki, chuje, leki - szepnął do siebie łapiąc na krawędź i podciągając się. Otworzył oczy szeroko w reakcji na ból i byl prawie pewien, ze coś poszlo, ze otworzyła się jakaś rana. przykucjnał na dachu windy oddychając cieżko. Było tam głośno, wiało, panował półmrok. Gdy zbliżał się do ostatniego piętra wymierzył pistolet w drzwi pod ostym katem. musial sie do tego prawie polozyc
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Nie 16:34, 31 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Gdy tylko winda się otworzyła znów poleciał w nią granat dymny, a zarazem łzawiący zapylając całe wnętrze dośc szybko. Merry nie ruszył się z swojego miejsca. Obserwował wejście, a gdy nic się nie ruszyło, wiedział już. Więc wrzucił do winy mała paczuszkę, która tykała nieprzyjemnie, a czas na niej jaki był zapisany i zaczał cofać się do zera od 30 sekund. Była naprawdę bardzo mała i w tych kłebach dymu ciezko było ją dojrzeć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Nie 16:42, 31 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Gdy Wolfgang dostrzegł granat syknął tylko i zatrzasnął klapę windy. I choć nie miał pojęcia o bombie (?) wiedział że musiał uciekać. Wział pistolet w zęby i zaczął się wspinać po występach i listwach. Było to ostatnie piętro, miał nad sobą więc tylko poddasze, pełne pomieszczeń technicznych zamkniętych na cztery spusty.
Kurwa... wyrucha mnie jebany chuj? niedoczekanie kurwa.
Powiesił się najwyżej jak zdoła, rozbujał i z głośnym warknięciem wykopał płytę z tworzywa zamykającą szyb. Nie czuł jak krew spływa po palcach, dopiero gdy kapnęła mu na twarz. I ogarnęła go taka wściekłość, że gdy tylko wyskoczył na korytarz zerwał się, zrzucił marynarkę, chwycł broń mocniej. Kulał idąc przed siebie powoli, pochylony, by nie uderzać o rury i przewody.
Zadarłeś z nieodpowiednim skurwielem...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Nie 16:54, 31 Paź 2010 |
|
|
z3phyr
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Nim Wolfgang wszedł tam gdzie chciał, fakt bomba wybuchła z takim odrzutem, że winda rozpadła się na małe kawałki a rykoszety stali z jakiej była zrobiona rozpadły się we wszystkie kierunki więc i Tom dostał kilkoma odłamami, prosto w nogi.
Merry po tym wychylił się do tunelu i trzymajac w dłoniach dwa małe pistolety z tłumikami zaczał strzelac w górę, ale nie było właściwie nic widać, bo dym zasłaniał wszystko. A szkieło od wizjera pokazywało mu gdzie mniej więcej znajdował się Tom gdy czerowny punkt odczyt termiczny ruszał się.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez z3phyr dnia Nie 17:07, 31 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Nie 17:07, 31 Paź 2010 |
|
|
Euro$
Administrator
Dołączył: 17 Lip 2010
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Tom zagryzł zęby na pistolecie gdy nastąpił wybuch i zacisnął mocno oczy. I zanim zrobił to, co zamierzał miał wrażenie, że palce puszczają, że już koniec. Ale przypomniał sobie, że zawsze powtarzano mu, że tak naprawdę to myśl jest końcem, że pogodzenie się ze śmiercią oznacza śmierć. krzyknął więc przez zaciśnięte zęby i kopnął w te płytę, rozhuśtał się. Jedna z kul przeszła mu przez łydkę. Wrzasnął a pistolet spadł w ziejącą ciemnością i dymem pustkę. A gdy (jeśli) udało mu się wypaść na korytarz zastygł nieruchomo, jakby stracił przytomność. Miał przed oczami swoje paznokcie, które przyprawiły go o mdłości. Skrzywił się.
W tym czasie wezwano już policję i straż pożarną. Rozpoczęła się gorączkowa ewakuacja mieszkańców.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Nie 17:23, 31 Paź 2010 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|